Laaawinaaaaa! Ucieeeeekaaaać! Laaaawinaaa! – Mężczyzna krzyczał ile sił w płucach uciekając przed kamieniami i głazami toczącymi się po górskim zboczu. Spadające fragmenty skał wzniecały tumany kurzu i piachu które znacznie utrudniały poruszanie się. Mężczyzna zakończył szaleńczy bieg rzucając się szczupakiem z przesmyku na łąkę. Lawina skończyła się równie gwałtownie jak i zaczęła. Pył i pach zaczynały powoli opadać.
Udało się, na bogów udało! – Zmęczony, pobijany jednak żyw zaczął płakać ze szczęścia. Spojrzał za siebie. Górski szlak był całkowicie zasypany. Nieprzejezdny. Chwile później ziemią targnął kolejny wstrząs.

qouunqv

 

Od paru dni po miastach krążą szaleńcy zapowiadający koniec świata… czy to może być prawda?