3 Szpony chłodu 696

Już od dawna ta gospoda nie była taka pełna…” – pomyślał zadowolony szynkarz, nalewając tego wieczora kolejny kufel trunku. Minęło już kilka miesięcy odkąd lodowa klątwa została zdjęta z Brytanii dzięki pomocy nieustraszonych wojowników i potężnych magów królestwa Korony. To właśnie dzięki temu, nadzieja na lepszą przyszłość wróciła do serc zwykłych ludzi i mieszczanie zaczęli wracać do swoich porzuconych, a niekiedy całkiem zniszczonych domostw. W karczmie roznosił się zapach rozpalonego kominka, przemieszany z aromatem pieczonej świni i rozlanego taniego piwa. Gwar tej nocy był nieznośny, a nieco wstawieni bywalcy gospody spragnieni rozrywki, plotkowali na wszelkie tematy. Gdzieniegdzie można było usłyszeć, że to królewski mag zdradził i to właśnie on sprowadził lodową klątwę, a gdzie indziej, że poszukuje się górników do pracy w krasnoludzkiej kopalni. Znużeni pracą wieśniacy, którzy wrócili z pobliskich pól marudzili, że zima będzie wyjątkowo mroźna, a plony w lecie mizerne. Inni plotkowali o zarazie, która podobno wciąż panuje daleko za morzem. A kolejni zarzekali się, że Królowa Brytanii jest w zaawansowanej ciąży i oczekuje rozwiązania.

Nagle do karczmy wpadł zdyszany mężczyzna wykrzykując:

Zginęli! W krasnoludzkiej kopalni zdarzył się wypadek! – ryknął z całych sił.

Na te słowa cała karczma zastygła i można było usłyszeć dźwięk tłuczonego szkła przy jednym ze stołów. Po chwili rozległy się szmery, a niektórzy wykrzykiwali pojedyncze zdania: „Co tak stoisz?! Opowiadaj, co się stało!”, „Dajcie mu piwa i niech mówi dalej!”, „Ha! Mówiłem wam, że kogoś tam wysłali!”

Kilka dni temu zachęcili nas wyższą stawką do pracy w krasnoludzkich kopalniach i pięciu z nas się zgodziło. W kopalni wydawało się być spokojnie, toteż zaczęliśmy kopać… Po chwili usłyszałem krzyk i zobaczyłem jak największy żywiołak adamantytu, jakiego kiedykolwiek widziałem, potężnym ciosem rozgniata jednego z naszych! Po chwili zginął też mój drugi towarzysz, który stał obok! A gdy rozwścieczony żywiołak biegł w moją stronę, i już żegnałem się ze światem, pojawili się królewscy magowie i mnie ocalili! Miałem mnóstwo szczęścia! – Górnik wziął duży łyk piwa, podanego przez szynkarza, a po chwili kontynuował. – To nie wszystko! Gdy żywiołak padł i kurz po bitwie opadł, okazało się, że nieopodal tego miejsca, jest z ziemi wystaje jakaś pradawna tablica…

Nie wiadomo ile było prawdy w tej opowieści, jednak wiadomym było to, że będzie ona głównym tematem plotek przez najbliższe miesiące.

Soszek