Podium
- Aredan Corthal
- Esh’cerson
- Rennard Brethill
W szranki o przetrwanie stanęło wielu, a ich imiona będą zapisane po wieki:
- Aetas Exordium
- Aredan Corthal
- Carlen De’La Dae
- Cinow Xinada
- Esh’cerson
- Gerhard Brenn
- Patricius
- Rennard Brethill
Sprawozdanie z walk
Rozgrywka rozpoczęła się niepozornie – wszyscy bohaterowie rozbiegli się w cztery strony świata w poszukiwaniu ekwipunku. Nie było łatwo, bo Zimowa Wyspa nie należy do najmniejszych, ale już po chwili pierwsi śmiałkowie przyodziewali dość biednie wyglądające elementy zbroi i dobywali tępych mieczy.
Długo nie trwało by wyłoniły się pierwsze sojusze! Aetas skumał się z Patriciusem, kamratem z gildii WB, a Aredan, Esh’cerson i Rennard – trio znane z PrK – ruszyli razem w poszukiwaniu łatwego łupu.
Pozostała trójka wałęsała się, każdy z osobna, po wyspie, wystawiając się tym samym na cel dla zorganizowanych grup. Chwilę później udowodniono to w praktyce, gdy PrK zasadziło się na Carlen, niemal ukracając jej beztroskie hasanie po traktach wokół zamku. Niemal, bo ostateczny cios zadał Aetas, który wraz z Patriciusem wpadł między szeregi wroga.
Przegrupowawszy się z dala od WB, trio Aredan, Esh oraz Rennard ruszyli w pogoń za niegdysiejszym tyranem Delucji – Cinowem Xinadą. Siła chaośniczego rycerza dała się tej trójce we znaki: po wielominutowym, bezskutecznym pościgu PrK zdecydowało się zmienić cel na mniej wprawnego w boju Gerharda. Ten niestety nie miał najmniejszych szans i został powalony w trymiga!
Pokrzepione tym zwycięstwem, Przymierze Krwi wróciło na trop Cinowa. Walka nie była wcale łatwiejsza niż chwilę wcześniej, ale dzięki idealnie zgranej pracy zespołowej Delucjańczyk został pokonany. Wraz z jego śmiercią, ponowne bicie dzwonów wezwało wszystkich śmiałków do walki w zwarciu na zamku!
Ta potyczka nie była uczciwa – dwóch kontra trzech. Mimo niesprzyjających warunków Wilcze Bractwo trzymało się całkiem nieźle, manewrując w korytarzach tak, by czary Aredana czy Esh’cersona chybiały. Niestety, czy to wierzchowiec, który się spłoszył, czy błąd jeźdźca, ale Aetas znalazł się w złym miejscu o złej porze. Oszołomiony czarem Aredana nie uchylił się przed toporem Rennarda, a dzieła dokończyło kolejne zaklęcie pana Corthala. Pozostawiony sam sobie Patricius wręcz popisywał się swoimi umiejętnościami jeździeckimi unikając wrogów jeszcze przez ładnych kilka minut. W pewnym momencie wydawało się, że powali na glebę Rennarda, gdy magowie zostali daleko w tyle, a krasnolud, cały poraniony, ledwie trzymał wodze. Niestety, berserka z WB dopadło zatrucie czarnymi grzybami, których zjadł już podczas tego turnieju całkiem sporo. Jeden niefortunny ruch i desperacki atak krasnoluda zrzucił mężczyznę z konia.
Finałowa walka, która rozgorzała między kamratami z PrK miała raczej charakter przyjacielskiego treningu. Mimo uśmiechów i żartów, każdy dawał z siebie wszystko, ale Rennard jako wojownik w starciu z dwoma magami nie miał żadnych szans. Jeden czar wytrącił go z równowagi, a celny Corp Por Aredana skutecznie „uspokoił” krasnoluda. Esh’cerson widząc, że nie ma szans w bezpośrednim starciu rozpoczął walkę podjazdową. Niestety, doświadczenie i potęga umysłu Corthala okazały się być nie do pokonania – bezbłędnie wypowiadane inkantacje przebiły pierw magiczne lustro Esh, a potem jego zbroję, na żywym mięsie kończąc.
Niech żyje Aredan Corthal - mistrz Gry o Przetrwanie!
Gratulacje dla wszystkich śmiałków! Wielu z was stanęło do walki mimo przytłaczającej przewagi przeciwników, zarówno liczebnej jak i w postaci umiejętności! Chwała wam!
Szczegóły turnieju znajdują się w tym wątku na forum.