Autor Wątek: Już czas...  (Przeczytany 3639 razy)

Offline Crovley

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 27
Już czas...
« dnia: 2016 11 12, 19:17:01 »
   Tej nocy nie było mu dane wyspać się... Ale właściwie nie miał nic przeciwko temu. Spojrzał na kształtne pośladki drobnej brunetki o dość bladej cerze, która, kręcąc przy tym ponętnie biodrami, podeszła do krzesła i zaczęła zbierać swoje ubrania. Nie potrzeba było jakoś wybitnie bystrego wzroku, by zauważyć, że dziewczęciu daleko do szlachcianki, a ciężka praca nie jest dla niej niczym obcym. Nie przeszkadzało mu to. Dwa dni temu wrócił na kontynent, po wieloletnich i ku jego rozczarowaniu dość bezowocnych badaniach, stęsknił się za wieloma rzeczami, ale długie listy wymyślnych fetyszy i dziwnych zboczeń rozpuszczonych arystokratek nie znajdowały się wśród nich. Dziewczyna raczej nie zauważyła, że już się obudził, a on nie zamierzał wyprowadzać jej z błędu... Od tego, co teraz zrobi brunetka, ściśle zależało to, jak szybko będzie musiał wynosić się z tej osady. Wymknęła się, zamykając za sobą drzwi. Odetchnął z ulgą, nie będzie musiał słuchać o tym, jacy razem będą szczęśliwi i jak razem będą wypasali krowy i będą szczęśliwi i będą mieli siedmioro małych, uroczych, różowiutkich bachorków i te bachorki będą wypasały krowy i będą szczęśliwe a w ogóle to powinien poznać jej rodziców i rodzeństwo i ciotki i wujków. Eh... Gdyby wiedziała, kim jest... Prawdopodobnie poszczała by się ze strachu, i nie chodziło o to, że był złym człowiekiem... Nie... nord bynajmniej za takiego się nie uważał... Poszczała by się tak po prostu, niemalże dla zasady... Zwyczajnie, takich jak on bano się i nienawidzono na równi... i na wszystkich ogniwach łańcucha pokarmowego... Od koronowanych głów po wieśniaków, od kleru po włóczęgów i bezdomnych.

Plebs i ciemnogród.

   Przeciągnął się. Pozwolił by stawy strzeliły, nalał sobie kieliszek czerwonego, elfickiego wina i podszedł do okna, otworzył je na oścież. Świtało. Rześkie, mroźne, poranne powietrze otuliło jego ciało, wyganiając resztki zmęczenia z mózgu. Wtem głośne krakanie. Czarne ptaszysko wleciało z impetem do pokoju, zatoczyło kilka kółek pod sufitem, przysiadło na krześle, otworzyło dziób i zaczęło głośno krakać. -" ZAMKNIJ PASZCZĘ MAŁY POTWORKU, co tak drzesz tego ryja!? Całą wiochę postawisz zaraz na nogi!"- Kieliszek z winem poleciał w stronę przybysza. Kruk zrobił zgrabny unik, ponownie zatoczył koło pod sufitem i ponownie przysiadł na krześle, które najwyraźniej przypadło mu z jakiegoś powodu do gustu. Szkło trafiło w ścianę, roztrzaskało się, czerwona ciecz zaczęła ściekać po deskach. Mężczyzna wyrzucił z siebie serię przekleństw, po czym podszedł do gościa. Tak jak się spodziewał... Kruk miał przy nóżce przywiązany mały liścik. Nord odwiązał go brutalniej niż mógłby i przeczytał pośpiesznie wiadomość, jego usta rozciągnęły się w szerokim uśmiechu, odsłaniając szereg białych zębów. Wyciągnął z torby atrament, pióro, naskrobał coś na odwrocie, i ponownie przymocował wiadomość do nogi posłańca.- "NO! Na oklaski czekasz!? Spieprzaj zanim cie przypalę, działasz mi na nery!" - Kruczysko ponownie rozwarło dziób, zakrakało, po czym wydało z siebie jeszcze jedno kraknięcie, tym razem nieco bardziej zdziwione, na widok serii małych iskierek, które wypadły z dłoni czarownika i poleciały w jego stronę. Ptak poderwał się i wyleciał przez okno, uderzając skrzydłem o okiennicę, i jak na złość robiąc przy tym niepomiernie dużo jazgotu.

   Łoskot dobrze wykonanych, ciężkich butów podróżnych poniósł się po klatce schodowej. Mężczyzna odziany w czarne szaty rozejrzał się po głównej izbie, było jeszcze wcześnie, wstał pierwszy. Podszedł do lady i zostawił na niej kilka złotych monet. Pokoik, choć ubogi, był przytulny i wysprzątany... No i córka właściciela przybytku... Westchnął z rozkoszą na wspomnienie upojnej nocy...

   Według wiadomości miał jeszcze trochę czasu, postanowił wiec skorzystać z bardziej konwencjonalnych środków transportu. Opuścił miejskie mury i nieśpiesznym krokiem ruszył w stronę lasu, naciągnął kaptur na głowę. Po kilkunastu ziarnach dotarł do celu. Obozowisko było ukryte w tych samych zaroślach, co dawniej. Odsunął gałąź i stanął na polance. Żar tlił się jeszcze w ognisku, przy którym siedziała kobieta, teraz już w średnim wieku. Zajadała, a właściwie pochłaniała kawałek pieczeni. Odwróciła głowę i tylko uniosła brew. Poznała go. Rzucił w jej kierunku sakiewkę z kilkoma pobrzękującymi monetami. Przemytniczka złapała ją zgrabnie, tłustym od jedzenia palcami, zwarzyła w dłoni, po czym uśmiechnęła się szeroko, nie musiał nic mówić.

   Morska bryza zmoczyła mu brodę, stał na dziobie małego stateczku, zgrabnie ślizgającego się po falach. Przed nim zaczęła rysować się niewielka wysepka, z klifów której wyrastał czarny zamek. Poczuł delikatne mrowienie na spodzie dłoni. Ściągnął rękawicę, potarł czarną, wypaloną runę przedstawiającą hebanową laskę... Symbol boga śmierci. Uśmiechnął się, był blisko, moc jego Pana emanowała z zamku. Nie tak mocno jak dawniej, ale jednak... Wyciągnął z kieszeni drewnianą fajkę, nabił ją Vesperskim tytoniem, strzelił palcami. Na opuszku jednego z nich pojawił się mały płomyczek, przystawił go do fajki, zaciągnął się głęboko. Zamknął dłoń, dusząc płomień. Wyciągnął rękę, Czarna energia zaczęła wyciekać z runy i rozpływać się w powietrzu niczym mgła, po chwili magia zaczęła formować jakiś kształt... kostur, wykonany z najczarniejszego drewna, jakie tylko istnieje, hebanu. Podparł się na nim wygodnie i ponownie spojrzał w kierunku zamku. Wiadomość od Rhodara była dość enigmatyczna, jednak w jednej kwestii wyrażała się dość jasno. Stary czarodziej chce by Rada znów wróciła na karty sosaryjskiej historii... i ma plan, jak tego dokonać. Wzdłuż kręgosłupa norda przebiegł dreszcz ekscytacji na myśl o ponownym spotkaniu z nieumarłym... po tylu latach nieobecności... Pewnie staruszek srogo opieprzy go za to. Otrząsnął się, czas na rozmyślenia minął, nastał czas by znów zacząć działać...

        Czas by otchłań zasilił nowy napływ dusz...

   Barka przybiła do brzegu wyspy. Nekromanta stanął na piaszczystej plaży, w cieniu czarnego zamku... potarł brodę... tak, już czas...


« Ostatnia zmiana: 2016 11 13, 01:01:48 wysłana przez Crovley »