Autor Wątek: Ciężko być bezdomnym  (Przeczytany 5089 razy)

Offline zwis

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 531
Ciężko być bezdomnym
« dnia: 2016 11 12, 21:19:42 »
Młody mroczniak od najmłodszych lat nie był lubiany wśród rówieśników.
Jego upodobanie demonologią drażniło wszystkich którzy o tym wiedzieli.
Upokorzenia , bicie do utraty przytomności i wiele innych krzywd towarzyszyło mu przez całe życie.
Lecz doczekał się tego dnia i stanął przed szansą pokazania że jego nauki nie spełzły na niczym.
Młodzian jak zawsze pisał magiczne zwoje w kącie banku gdy nagle rozległ się huk i otworzyła się brama banku.
Do banku wszedł wojownik, złapał młodego maga i rzucił nim o ścianę.
Z jego ust zostały wypowiedziane słowa "Wychodź na dziedziniec bezdomny". Młody demonolog wyszedł bez sprzeciwu.
Tam zobaczył ją nową Ultrin Har'oloth Videnn , padł na kolana i nie podnosił wzroku.
Tylko wojownik miał coś do powiedzenia "Bezdomny idziesz na wojnę , zobaczymy na co Cię stać"
Młodzian nie protestował, ubrał jedyną zbroję jaką posiadał, dobrał zioła i zgłosił swą gotowość.
« Ostatnia zmiana: 2016 11 14, 17:03:36 wysłana przez zwis »

 

Offline zwis

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 531
Odp: Ciężko być bezdomnym
« Odpowiedź #1 dnia: 2016 11 13, 19:11:45 »
Nastał dzień i młody demonolog wyruszył z Har'oloth Videnn na wojnę z upadłym domem.
Młodzieniec miał zaszczyt wyruszyć u boku samej Ultriny oraz wojownika i zakapturzonego maga.
Imion nie miał jeszcze okazji poznać , lecz nasłuchiwał gdy rozmawiali ze sobą.
Gdy tylko weszli do upadłego domu wiedzieli że przebić się do Matki Opiekunki będzie nie lada problemem.
Skrytobójców co chwile przybywało. Ich zatruty oręż sprawiał że droga dłużyła się coraz bardziej.
W pewnym momencie cała czwórka postanowiła się cofnąć i wtedy młodzian zobaczył coś niebywałego.
Łuczniczka na widmowym wierzchowcu rozpłynęła się, a z ust wojownika padły słowa "zaraz wejdziesz w portal i nie będzie już odwrotu".Zakapturzony mag wypowiedział zaklęcie po którym otworzył się czarny portal.
Weszli wszyscy i rozpętało się piekło. Upadli nie wiedzieli co się dzieje, zaskoczenie rozproszyło ich po całym domu.
Wojownik oraz przywołane bestie przez magów siali spustoszenie wśród wrogów.
Rozwścieczona Ultrina Har'oloth Videnn każdego pojawiającego się skrytobójce zabijała jedną strzałą.
Nawet wielcy fechmistrzowie upadłego domu nie potrafili zatrzymać tego chaosu jaki zapanował w korytarzach upadłego domu.
Czas wówczas się zatrzymał.Grupa mrocznych elfów przebijała się coraz bliżej świątyni w której mieli zamiar zabić,
tą która stoi za problemami z upadłym domem. Samą matkę opiekunkę.
W końcu dotarli do świątyni i zobaczyli ją. Ubrana w zbroję i uzbrojona w wielkie ostrze nie przypominała zwykłej kapłanki.
Zaatakowała jako pierwsza i ruszyła do ataku. Widok poległych sług jeszcze bardziej rozwścieczyło matkę.
Młody demonolog po raz pierwszy w życiu poczuł się doceniony , nie było to może zbyt wiele.
Ultrina rozkazała mu leczyć wojownika by ten nie był za mocno raniony i młodzian robił swoje.
Walka trwała , a mistrzyni upadłych nie dawała za wygraną. Broniła się z wszystkich sił.
Lecz nastał jej kres i poległa raniona strzałą Ultriny.
Głowa została odcięta od ciała, a na korytarzach upadłego domu rozległ się upiorny śmiech.

Offline zwis

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 531
Odp: Ciężko być bezdomnym
« Odpowiedź #2 dnia: 2016 11 13, 19:56:34 »

Po pokonaniu matki opiekunki w upadłym domu młodzian postanowił udać się na powierzchnie.
Odwiedził Cove , Skara Brae , Yew i wszędzie gdzie się pojawił mimo osłony nocy został wytykany palcami.
Nie wiedział o co chodzi, lecz w końcu zapytał. Bankier w Cove opowiedział mu że tacy jak on pojawili się w mieście.
Opowiadając że zniewolą ludzi i staną się oni ich niewolnikami. Młody mroczniak nie zostawił tak tego.
Udał się do Ultriny i o wszystkim jej opowiedział. Władczyni szepnęła coś swojemu niewolnikowi po czym wstała karząc wyjść
młodemu.

Offline Ziggy

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 424
Odp: Ciężko być bezdomnym
« Odpowiedź #3 dnia: 2016 11 16, 09:00:57 »

Długo się nie cieszyliśmy pokonaniem Mistrzyni Ostrzy. W momencie, kiedy skończyliśmy zbierać świecidełka ze skarbów Upadłych przybył wielce zadyszany sługa rady.
- Atakują!Atakują nasze miasto!A wy tu sie zabawiacie... - mówił z podniesionym głosem, robiąc tylko przerwę na wzięcie oddechu.

Szybko podjęliśmy decyzję o powrocie. Wybiliśmy parę oddziałów tych słabiaków, a oni mieli czelność jeszcze zaatakować nasze miasto.
Ta grupa, która gnębiła miasto nie była wyzwaniem. Widocznie miała odciągnąć naszą uwagę.
Zadowoleni i "zwycięzcy" mogliśmy się udać na spoczynek.

Przez parę dni był spokój, błogi spokój. Skrytobójcy upadłych próbowali cały czas ataków na samotne jednostki Har'oloth Videnn, ale już wiemy jak sobie z nimi radzić skutecznie.

To co miało się wydarzyć w następnym tygodniu wojny...Sama myśl o tym powoduje gęsią skórkę.
Poranek nie przyniósł dobrych wiadomości. Strażnik Atrachasis z Domu Silin'aerl udaremnił wniesienie do miasta skrzyni, którą prawdopodobnie niósł niewolnik Upadłego Domu.
W skrzyni znajdowało się wszystko do przeprowadzenia sabotażów. Komu przeznaczony był ten arsenał, kto miał go rozprowadzić i komu wręczyć? Padło wiele pytań, zero odpowiedzi.

Postanowiłem przeprowadzić śledztwo i miasto poddać kontroli, czy nie ma więcej skrzyń. Na wyniki długo nie musiałem czekać - jedna w więzieniu, kolejne w kopalni i na arenie.
- Na Dziewięć Piekieł, co tu się dzieje, jakim cudem niespostrzeżenie wnoszą te skrzynie.

Zdecydowałem, że o pomoc poproszę Nazz'ga Xivreth'ynrae - najskuteczniejszego cichociemnego z Domu. Stawił się na wezwanie i wspólnie otwieraliśmy skrzynie, jedna po drugiej.
Zarekwirowaliśmy sporo broni, wybuchowe mikstury, trucizny... Gdyby to wszystko trafiło nawet w dłonie, które nie umiałyby się tym dobrze posługiwać... mimo wszystko narobiłoby sporo zamieszania.
W tym czasie Upadli mogliby zaatakować nasze tyły... Zacząłem sobie wyobrażać ewentualności, zmiłuj się Bogini...

Po dłuższej chwili dołączył do nas Mag miasta - Zeref Ol'oth i Nie Warty Wzmianki Bezdomny Demonolog. Rozdzieliliśmy się po mieście i znajdowaliśmy kolejne skrzynie. O każdej znalezionej informowaliśmy resztę i wspólnie je otwieraliśmy.
Przy jednej z nich był dzikus z Powierzchni, własnie prostował się, gdy ją stawiał na ziemie.

- Stój! Kim jesteś i co tu robisz? - krzyknął Zeref.
- Mnie kazać przynieść, postawić skrzynie w mieście, to już sześć.. hie hie.. Ide po kolejne... - nie zdążył skończyć zdania kiedy jego głowę przeszył bełt z kuszy, kuszy skrytobójcy. Zdążyliśmy go dorwać i wypróbować najnowsze czary ofensywne.
- Na Otchłań, brakuje nam jeszcze jednej... - a mojej skroni pokazały się krople potu. - Zeref, użyj swoich mocy nekromanckich na tej padlinie.. może czegoś się dowiemy.

Nie trzeba było długo czekać na efekt... Przed nami stał ghul, który wcześniej był zamachowcem. Wyjawił nam położenie ostatniej skrzyni, przy okazji chcieliśmy poznać tożsamość osoby, która jest kontaktem Upadłych w naszym mieście.
Nie zdążył skończyć, rozpadł się na kawałki... Ostatnia skrzynia to była drobnostka, był w niej zamknięty żywiołak trucizny. Poległem ja, demonolog... Zeref opanował sytuacje.

Zażegnaliśmy niebezpieczeństwo, przeżyliśmy kolejny dzień. Dzień, który ukazał nasze słabości i poczucie, że czujemy się zbyt bezpieczni we własnym mieście, mieście drowów. Każdy krok powinien być stawiany ostrożnie, musimy patrzeć przed siebie i za siebie.
Obserwować każdego i uważać co komu się mówi, nikomu nie można teraz ufać.

Odstawiając wierzcha do tresera, zauważyłem kałużę krwi...
Jedne z płomyczków wysokie były i mocne,świeciły jasno,inne zaś były malutkie,chwiejne,a światło ich ciemniało i zamierało.Na samym końcu jeden płomyczek maleńki i tak słaby,że ledwie się tlił,ledwie pełgał,już to rozbłyskując w wielkim trudzie już gasnąc niemalże zupełnie.
- To twój ognik, drowie.

Offline zwis

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 531
Odp: Ciężko być bezdomnym
« Odpowiedź #4 dnia: 2016 11 20, 20:15:35 »
Ostatnie dni w Har'oloth Videnn były dla młodego demonologa dość nerwowe.
Po raz pierwszy bowiem poznał smak bicza, po raz pierwszy przy pisaniu zwojów połamał pióro.
Najgorszym wydarzeniem było nieprzywołanie demonicznego sługi gdy był potrzebny.
Pech nie mógł trwać wiecznie wmawiał to sobie gdy próbował coś zaczynać.
Pewnego dnia usiadł w banku, zawsze zajmował miejsce w jego kącie i chciał zacząć pisać.
Lecz mu nie pozwolono Nazz'g z domu Xivreth'ynrae wszedł z hukiem i wytargał młodziaka na dziedziniec.
Młodemu demonologowi przed oczami pojawiła się Ultrina. Spojrzała na niego i rozkazała bronić alchemiczki.
Nie pytał o nic więcej, wyczarował demonicznych sługusów i kazał bronić celu.
Udał się za Nazz'giem i Ultriną. Ich celem był most i tajemnicze beczki na nim.
Młodzieniec na moście dostał kolejne rozkazy, spuścił głowę i z wszystkich sił próbował nie zawieść.
Gdy nagle pojawili się wojownicy, skrytobójcy upadłego domu było jasne że czeka ich ciężka walka.
Mordercza walka w obronie mostu trwała kilkanaście ziaren i w końcu się udało. Ostatnia beczka wylądowała w wodzie.
Ultrina rozkazała wyczarowanie portalu i wrócili cali do Har'oloth Videnn.
Młody demonolog był tego dnia wniebowzięty, nie zawiódł...lecz dalej coś go męczyło.

Offline zwis

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 531
Odp: Ciężko być bezdomnym
« Odpowiedź #5 dnia: 2016 11 22, 22:38:29 »
Kolejny pracowity dzień młody demonolog zaczynał od przygotowania swojego pióra i czystych zwojów.
Myślał że jak wdrąży się w pisanie zwojów zapomni to co go ostatnio dręczyło. Nie zdążył nawet zapisać jednego zwoju.
Usłyszał jakieś głosy pod bankiem, postanowił to sprawdzić.
Zapomniałbym młodzian wynajął ostatnio pokój nad karczmą i tam urządził swoją pracownie.
Miał dość przesiadywania w kącie banku gdzie nie zawsze pozwalano mu się w pełni skupić.
Wracając czemu mag oderwał się od zaplanowanego zajęcia.
Przed bankiem zauważył dobrze znanych towarzyszy ostatnich wypraw mrocznych elfów z domu Ol'oth.
Mag od razu zapytał młodego maga czy wyrusza z Nimi, innej odpowiedzi niż "tak" nie mogli usłyszeć.
Wojownik wydał rozkaz postawienia portalu do orczych jaskiń i wyruszyli. Młodzieniec nie pytał czego przyszli tu szukać.
Po prostu zaczęli walkę z orkami. Gdy doszli do małego bagna w jaskini, zauważyli orków którzy kopią łopatami w bagnie.
Wtedy młodzian zrozumiał że mroczne elfy przybyły po niewolników. Wojownik wyciągnął bicz, a orkowie zostali niewolnikami
domu Ol'oth. Młodzieniec postawił portal na wieże Har'oloth Videnn, a orkowie wylądowali w kopalni.
Mroczne elfy udały się do swojego domu, a młodzianowi został wynajęty pokój nad karczmą gdzie spędził resztę dnia.
Następnego dnia młodzieniec postanowił, że sam dzisiaj uda się na powierzchnie by znaleźć niewolnika.
Miał nadzieję że tym jakoś przysłuży się Har'oloth Videnn i mroczne elfy inaczej na niego spojrzą niż na bezdomny demonologa.
Tułał się tak po miastach w poszukiwaniu swego celu.
Okryty w togę z wielkim kapturem przez który widać było tylko jego krwistoczerwone oczy sprawiał wrażenie chorego.
Od ludzi których spotykał słyszał "odejdź trędowaty, nie chcemy Cię tu". Było mu to na rękę.
Gdy przybył do Buccaneer’s Den w banku spotkał zakapturzoną postać, która od razu wiedziała z kim ma do czynienia.
-Czego tu szukasz mroczny elfie ?Głos nieznajomego nie zadrżał, brzmiał ponuro.
Gdy odsłonił kaptur, młodzieniec zrozumiał z kim ma do czynienia.
Młody demonolog opowiedział zakapturzonej postaci czego szuka.
Nieznajomy wstał z krzesła wyszedł z banku i znikł we mgle. Minęła klepsydra i nieznajomy wrócił.
Spojrzał na młodego maga i zaśmiał się upiornym śmiechem, po czym podszedł i szepnął coś na ucho.
Chwilę potem znikł ponownie w mgle. Mroczny elf udał się w miejsce o którym powiedział mu nieznajomy.
Była to jaskinia niedaleko Yew, zamieszkana przez szczuroczłeków. Młodzian wszedł bez zawahania.
Zabił kilku szczuroczłeków i znalazł korytarz, w którym znajdował się on.
Bezrozumny szczuroczłek okładający skałę kawałkiem drzewa. Młody mag wyciągnął bicz i strzelił nim w powietrze czym wystraszył istotę.
Schował bicz i wyciągnął z plecaka mocny sznur, którym związał łapy szczuroczłekowi.
Istota nie opierała się i ruszyła za swym nowym panem. Mroczny elf znalazł czego szukał i ruszył do Har'oloth Videnn.
W mieście zaprowadził swojego niewolnika do kopalni. Gdzie istota dostała kawał mięsa i nowy kilof.
Najwyraźniej kilof szczuroczłekowi się spodobał bo od razu zaczął pracować. Młodzieniec wrócił do swojego pokoju.
Lecz myśl o tym że niewolnik może zostać mu zabrany nie dawała mu spokoju.
Po chwili namysłu zdecydował, że lepiej jak odda niewolnika jednemu z panujących domów.
Bezdomny wybrał, że niewolnik trafi do domu Ol'oth. Myśl że zyska w ich oczach była najważniejsza.