Autor Wątek: Tajemnica Kosci  (Przeczytany 4638 razy)

Offline Darogan

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 3143
Tajemnica Kosci
« dnia: 2017 01 27, 01:37:11 »
Wilga od dawna szukała czegoś ciekawego o czym można by napisać dobrą balladę. W świecie ostatnimi czasy działy się ciekawe rzeczy, kobieta nadstawiała więc uszu. Karczma zawsze była miejscem gdzie można było pozyskać najciekawsze plotki. Wilga z samego więc rana zajęła swoje ulubione miejsce przy oknie i czekała na rozwój wydarzeń miarowo pykając cedrową fajkę. Godziny mijały, kobieta w oczekiwaniu na gości próbowała dla rozgrzewki napisać cokolwiek. Fraszkę, sonet... cokolwiek. Muzy jednak milczały a kolejne niewystarczająco dobre wersy lądowały zmięte w koszu. Skinąwszy na karczmarza zamówiła kolejne piwo.


***


Dopiero bliżej wieczora udało się jej usłyszeć coś ciekawego. Nie był to może materiał na pieśń... ale rozmowa dwóch mężczyzn zwróciła jej uwagę. Mężczyźni z sporym ferworem dyskutowali o miejscowym, starszym już, kolekcjonerze artefaktów. W oku kobiety pojawił się błysk gdy z ust jednego padło słowo "fajka". Wilga wyjątkową sympatią darzyła fajkowe ziela, a cóż... podobnie było z instrumentami. Im lepszej jakości harfa, tym czystsze dźwięki można z niej wydobyć. Wilga postanowiła uciąć sobie pogawędkę z kolekcjonerem.


***


W latarni jak zwykle było wilgotno i śmierdziało grzybem. Był to chyba jeden z najstarszych budynków w mieście. Nie licząc oczywiście cmentarza. Na parterze pracował on. Wysłuchał kobiety jednak wyraźnie absorbowała go praca. Potwierdził iż w istocie jest w posiadaniu ciekawego okazu przedmiotu który  interesował barda. Obiecał przynieść fajkę o świcie do banku gdzie będą mogli również podyskutować o ewentualnej cenie. Kobieta udała się więc nieco zdrzemnąć by  udać się na umówione miejsce w określonym czasie.


***

Dla pewności przybyła wcześniej, przygotowała też kilka rzadkich przedmiotów o których myślała iż mogą wzbudzić zainteresowanie kolekcjonera - ten zjawił się punktualnie. Jakość i wykonanie wzbudziły zachwyt kobiety. Nie była może znawczynią jednak niewątpliwie widziała już setki różnych wykonań a to zdecydowanie mieściło się w pierwszej trójce. Starzec jednak nie wybrał dla siebie nic z rzeczy które przygotowała Wilga. Suknia z białego jedwabiu była dla niego zbyt zniszczona. Zdobione, adamantytowe katany skrytobójcy z Har’oloth Videnn  zbyt pospolite. A po obejrzeniu srebrnej biżuterii wysadzanej białymi perłami postawił ich autentyczność pod znakiem zapytania. Cóż, kolekcja mężczyzny niewątpliwie musiała być przewspaniała skoro tak kręcił nosem, jednak to on rozdawał tu karty. Uraczył on kobietę opowieścią o dwóch rzadkich przedmiotach które stanowiłyby wspaniałe uzupełnienie jego kolekcji. Wilga kiwała głową starając się zapamiętać jak najwięcej. Gdy mężczyzna skończył snuć opowieść kobieta postanowiła zacząć od trudniejszego zadania. Najpierw róża.


***


Wilga przywdziała niechętnie zbroje. Nie lubiła wracać myślami do dni gdy zakładała ją częściej. Te wspomnienia były bolesne. Motywacja była tym razem jednak silna. Przygotowała na wyprawę wszystko co wydało jej się przydatne. Nie chciała później po środku bagien pluć sobie w brodę, że o czymś zapomniała. Raz jeszcze na wszelki wypadek sprawdziła wiązania rynsztunku i pobiegła do stajni.





Przed wyruszeniem w drogę wyszczotkowała, nakarmiła i napoiła rumaka. Sama również osiodłała wierzchowca. Lubiła to robić. Wydawało jej się iż poświęcając zwierzęciu czas i uwagę zyskuje z nim wieź. gdy wszystko było już gotowe ruszyła w kierunku portalu. Niebieski opalizujący owal unosił się kilka cali nad ziemią. Kobieta wciągnęła w płuca zjonizowane powietrze. Aura magii w powietrzu zawsze przyprawiała ją o przyjemne dreszcze. Gdy przekraczała magiczną bramę jak zwykle miała wrażenie jakby zanurzała się w gęstej cieczy. Lubiła to uczucie, poza tym była to najszybsza droga by dostać się na drugi kontynent zwany Ilshenar. Gdy rumak uspokoił się i poczuł stabilny grunt pod kopytami spięła go nieco i zachęciła najpierw do kłusu a następnie do cwału. Bagna nie był najbezpieczniejszym terenem do konnych wojaży, jednak Wilga miała nieco wprawy w jeździectwie i czuła się pewnie nawet tutaj. Mniej pewności czuła jednak trzymając w dłoni włócznię. Sporo czasu minęło od jej ostatniej walki i modliła się do opatrzności by nie natrafiła na nic co by ją przerosło. Mijały długie godziny bezowocnych poszukiwań. Kobieta starała się być tak uważna jak to tylko możliwe, by nie przeoczyć rzadkiego kwiatu. Po szóstej godzinie wśród bagien zaczęły echem rozbrzmiewać jej w głowie słowa starca o kilku grupach które rezygnowały już z poszukiwań tej rośliny uznawszy zadanie za zbyt trudne. Gdy sama  była już blisko podobnej decyzji dostrzegła ją! Zrezygnowanie ustąpiło miejsca euforii. Kobieta zeskoczyła z wierzcha i zbliżyła się do rośliny.


Kwiat był jej. Wpatrując się w jego płatki zaczynała rozumieć dlaczego starzec tak fascynował się tą rośliną. Pozostało mieć nadzieje, że po zasuszeniu kwiat zachowa choć połowę swego piękna. Cóż, kobietę czekała jeszcze jedna część zadania. Figurka plemienna. Postanowiła jednak najpierw dostarczyć kwiat, by ten nie doznał szkód w dalszej podróży. Schowała go więc ostrożnie do skórzanego tubusu, podobnego do tych w których kartografowie trzymają mapy i ruszyła w drogę powrotną.


Umieszczone na prośbę gracza.
« Ostatnia zmiana: 2017 02 01, 23:02:44 wysłana przez Darogan »

 

Offline Darogan

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 3143
Odp: Stary kolekcjoner... i róze.
« Odpowiedź #1 dnia: 2017 01 28, 13:16:58 »
Druga część zadania wbrew słowom starca okazała się dużo trudniejsza. Musiałam odszukać Kamień Wieków, stary plemienny artefakt o którym słuch zaginął wiele lat temu. Kolekcjonerowi udało się jedynie dowiedzieć gdzie zacząć szukać informacji. Wedle jego wskazówek kobieta miała udać się na wyspę Nujelm opanowaną przez Letokany i odszukać tam obóz jednego z plemion Ludu Piasków. Przygotowała się więc do drogi podobnie jak ostatnio i ruszyła sprawdzić co tym razem przygotował dla niej los.


Łódź przybyła do brzegu, bardka sprowadziła konia po trapie na piaszczystą plaże i ruszyła na poszukiwania obozu. Namioty dostrzegła już z daleka. Kolorowe płótno wyróżniało się na tle złocistych piasków. Namioty otoczone były palisadą a wejście do obozu strzegli włócznicy odziani w zbroje tak charakterystyczne dla Ludu Piasków. Okazało się iż żaden z gwardzistów nie posługiwał się językiem wspólnym. Wilga zafrasowała się nieco. Mocno rozważała czy jeśli tak po prostu wkroczy na teren obozu nie zostanie to opacznie zrozumiane, zaryzykowała jednak. Udała się do największego namiotu gdzie zgodnie z jej przypuszczeniami natrafiła na dowódczynię. Ilgerien, Magini Plemienia Piaskowego Wichru. Kobieta okazała się pomocna w poszukiwaniach. Ponoć jeden z jej ludzi który ruszył na poszukiwania pewnej księgi do opanowanego przez potwory miasta był w posiadaniu Kamienia Wieków! Wilga była tak podekscytowana wieściami iż z miejsca zaproponowała swą pomoc w odnalezieniu oddziału. Wybiegła z namiotu wskoczyła na grzbiet rumaka i pocwałowała w kierunku miasta. Ślady walki napotkała nawet już tuż przy bramie.


Wilga ujęła mocniej włócznie i wolniej już, ruszyła naprzód. Nie musiała długo czekać na pierwszy atak. Jeden z Letokanów wyłonił się zza jednego z opuszczonych domów i krzycząc opętańczo ruszył na nią. Kobieta wyprowadziła kilka pchnięć włócznią. Kilka z nich dosięgły nawet celu jednak przeciwnik sparował je bez najmniejszego trudu. Letokanom nie można było odmówić dwóch rzeczy, brzydoty i waleczności. Z przeciwnej alejki zaalarmował ją dźwięk kolejnych zbliżających się przeciwników. Chwilę później oczom kobiety ukazały się trzy kolejne Letokany. Walcząc z jednym Wilga miała spore problemy z unikaniem ciosów, walka z czterema na raz była  góry przesądzona. Jeden z przeciwników ciął na odlew raniąc bok rumaka i udo kobiety. Spłoszony koń stanął dęba. Bardce tylko cudem udało się nie spaść. Wierzchowiec ogarnięty strachem i bólem zerwał się do galopu pędząc wzdłuż brukowanej drogi. Wilga starała się odzyskać panowanie nad zwierzęciem jednak bez skutku. Z każdej strony dostrzegała czerwone ślepia wpatrujące się w nią z mroków panujących w opuszczonych budynkach. Cały chaos który rozpętał się w ostatnich minutach i opętańczy galop konia sprawił iż Wilga nie dostrzegła szyldu jednego ze sklepów aż nie wygrzmociła w niego głową. Ogarnęła ją ciemność.

***

Gdy odzyskała świadomość znajdowała się znowu w namiocie Ilgerien. Kobieta wpatrywała się w nią z troską.
- Zbyt długo nie wracaliście, Ty i moi ludzie. Wyruszyłam po was i słusznie uczyniłam. Inaczej niechybnie byście zginęli. Anznaharr widział jak spadłaś z konia i zaciągnął Cię do budynku w którym się  ukrywali. Bestie ruszyły w pogoń z wierzchowcem i to dało wam nieco czasu. - Kobieta zrobiła krótką przerwę. - Musiało naprawdę zależeć Ci na kamieniu wieków. Jesteś dzielna, jednak wprawy w walce Ci brak.
Wilga opowiedziała Magini swoją historię. Ilgerien słuchała uważnie nie przerywając aż bardka nie skończy mówić. Magini wręczyła jej Kamień.
- Może nie do końca świadomie, ale pomogłaś nam. Nie jesteś wprawną wojowniczką ale nie brak Ci odwagi. Mam tylko jedną prośbę. Skoro jesteś poetką. Napisz pieśń o moich ludziach. Upamiętnij ich śmierć w tym mieście. Niech ktoś poza rodzinami o nich usłyszy.

***


Mając oba przedmioty Wildze udało się dobić targu z kolekcjonerem. Kwiat i kamień w zamian z fajkę. Barka była zadowolona choć uświadomiła sobie, że narażała życie dla tej fajki. Uznała, że to naprawdę  najwyższa chwile by raz na zawsze odwieść oręż i zostawić wojowanie innym. Tej nocy nie spała najlepiej. Słyszała dziwne głosy i zawodzenie. Jakby ktoś albo coś do niej przemawiało. Może była to wina rany na udzie a może coś innego...


Umieszczone na prośbę gracza.

Offline Wilga

  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 6
Tajemnica kości.
« Odpowiedź #2 dnia: 2017 02 01, 23:01:24 »
Kolejne dni nie należały do najciekawszych. Rana na udzie barki zaogniła się i dopadła ją gorączka. Wilga spędziła więc nieco czasu na odpoczynku i regeneracji. Szybko jednak okazało się, że nie wszystko co widziała i słyszała przez ostatnie dni było spowodowane temperaturą i bagiennym zielskiem. Z początku łudziła się jeszcze, że to wciąż gorączka mami jej umysł jednak minęły już wszystkie inne objawy. Kobieta często miewała uczuciem iż ktoś ją obserwuje. Kątem oka zaczęła widzieć różne cienie uciekające natychmiast gdy starała się  skupić na nich wzrok. Zdawało jej się ze w dźwiękach wiatru słyszy niezrozumiały szept. Wszelkie wątpliwości minęły jednak gdy  banku Yew ujrzała zjawę. Dziwną zakapturzoną postać  która zdawała się ją obserwować. Kolejnego dnia objawiła się jej kolejna zjawa, tym razem wyraźniejsza. Wilga rozpoznała w niej kobietę. Wysłuchała również fragmentu rozmowy... z czymś lub czymś widocznym tylko dla zjawy więc nie do końca zrozumiała jeszcze sens tych słów.



Gdy gorączka nie mogła być już dłużej wymówką kobieta wnikliwie przeanalizowała ostatnie tygodnie. Jedynym co jeszcze pasowało jej do układanki była nowo nabyta kościana fajka. Do tej pory jej dziwną aurę przypisywała jedynie jej egzotyczności. Znała nieco teorii z dziedzin magicznych to jednak dalece ją przekraczało. Postanowiła zasięgnąć rady. Do głowy przyszedł jej pewien mag. Osobliwy nord którego zapoznała kilka miesięcy wcześniej w Cove. Napisała więc do niego list i posłała gołębia w świat. Gołąb wrócił bez listu. Jedynie z czarnym kawałkiem tkaniny przywiązanym do nóżki. Kilka godzin później zjawił się również mag we własnej osobie. Mag słuchał w skupieniu słów kobiety co jakiś czas przerywając by dopytać o jakiś szczegół. Wnikliwie oglądał też fajkę i sondował ją magią. Udało mu się dzięki temu dostrzec to co dla oka bardki było niedostrzegalne. Fajka została wykonana z ludzkiej kości. A właściwie z ludzkich kości. Nord rozpoznał miejsca magicznych łączeń które spajały ją w iluzję jedności i spójności. Pytań zaczynało robić się coraz więcej i więcej...


***


Po dość długiej rozmowie podczas której starali się wymyślić sensowny plan działania w końcu zapadła decyzja. Trzeba odprawić rytuał. Jedyne co przyszło Wildze do głowy to zabrać nieco soli by usypać krąg ochronny, no i oczywiście fajkę.
Mag przygotował odpowiednie reagenty i ruszyli na cmentarz Cove. Gdy kroczyli przez las wygląd maga zaczął się zmieniać. Gdy zrzucił kaptur z głowy jej barwa zaczęła się zmieniać. Ciemna zieleń zdawała się gnić aż nie zmieniła się w głęboką matową czerń. Również kostur który wcześniej emanował magiczną ognistą poświatą przygasł ukazując heban.
Mag przywołał za pomocą bardzo skomplikowanego z punktu widzenia Wilgi zaklęcia wielkiego kościanego smoka. Monstrum z jarzącymi się od magii oczyma rzuciło się na nieumarłych grasujących po cmentarzu. Przypuszczała, że mag popisuje się, ale kobieta pozwalała mu myśleć, że tego nie dostrzega. Gdy ostatni nieumarły został zmiażdżony przez smoka którego następnie kości rozsypały się, mag  zbliżył się do ołtarza i zaczął przygotowania. Rezultaty przerosły oczekiwania bardki. Jeśli nawet nord się popisywał to był w tym naprawdę dobry. Jego ciało zaczęło lewitować kilka cali nad ziemią. Oczy rozbłysły podobną aurą jaką widziała wcześniej u smoka. Między nim a ołtarzem zaczęła kołować smuga energii. Smuga zataczała kolejne i kolejne koła zasnuwając ich magiczną mgłą. Zanim Wilga zdążyła zapytać co się właściwie dzieje ukazały im się dwie zjawy. W jednej z nich rozpoznała tą samą która objawiła jej się wcześniej w Yew.


Wilga wysłuchała rozmowy zjaw. Właściwie jej fragmentu. W pewnym momencie wszystko urwało się w pół słowa. Wizja rozprysnęła się w magiczną mgłę. Sekundę później nie było już po niej śladu. Został tylko ten zapach w powietrzu. Jak po burzy. Więcej pytań niż odpowiedzi...

Offline Wilga

  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 6
Odp: Tajemnica Kosci
« Odpowiedź #3 dnia: 2017 02 16, 13:35:06 »
Rytuał mocno zmęczył maga. Efekt zaklęcia zaskoczył chyba nawet jego. Tej nocy nie był już wstanie wykrzesać z siebie magii. Musieliśmy odczekać. Kolejne dni minęły Wildze na bardziej prozaicznych obowiązkach. Skoro świt umówiona była na audiencje u Księżnej Yew. Nie mogła więc znieważyć jej absencją, zwłaszcza, że tak usilnie nalegała by władczyni przyjęła ją jak najprędzej. Władza zazwyczaj wiąże się z obowiązkami. A tych Księżnej nie brakowało. Często zmuszały ją do przebywania poza granicami księstwa. Gdy bardka zjawiła się w ratuszu władczyni już na nią czekała. Jej ton był surowy i stanowczy. Wilga jednak potrafiła rozmawiać niemal z każdym. Wszak na tym polegał  jej talent potrafiła dobierać odpowiednie słowa do sytuacji, czy to w pieśni czy to w życiu.


Rozmowa potoczyła się dość pomyślnie. Tak przynajmniej wydawało się poetce. Księżna nie chciała podejmować decyzji sama jednak jej reakcja pozostawiła Wilgę w pozytywnym nastroju. Ten dzień do końca w pełni spędziła ze swoją przyjaciółką. Ta podekscytowana nadchodzącymi zmianami zmotywowała kobietę do pracy. Władczyni poruszy na radzie miasta sprawę karczmy miejskiej. Odkąd wpadły na pomysł by odnowić ten lokal i nadać mu nowe życie jej serdeczna przyjaciółka nie skupiała się na niczym innym. Karczma wymagała jednak wiele wysiłku. Zwłaszcza na początku. Oznaczało to naprawdę sporo pracy.

Offline Wilga

  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 6
Odp: Tajemnica Kosci
« Odpowiedź #4 dnia: 2017 02 16, 13:46:58 »
Praca na roli miała swój urok. Przede wszystkim dawała wewnętrzny spokój. Zmęczenie na świeżym powietrzu dawało dobry i szybki sen. Tego właśnie brakowało Wildze odkąd stała się właścicielka kościanej fajki. Oczywiście czytała baśnie i historie o przeklętych przedmiotach jednak nigdy nie sądziła, że kiedyś sama będzie w posiadaniu jednego z nich. Z zamyślenia wyrwał ją tętent kopyt. Jakiś jeździec zbliżał się od strony miasta. Otarła pot z czoła i przerwała pracę. Mężczyzna galopował w stronę ich domostwa na pięknym rumaku. Przybysz przedstawił się jako Devanes. Stał na czele trupy bardów która zawitała niedawno do miasta. Jak mówił ktoś z mieszkańców skierował go tutaj wspominając o uzdolnionej śpiewaczce. Kobieta uśmiechnęła się słysząc pochlebstwo. Devanes zaproponował jej udział w występie jaki jego trupa planowała. Bard uznał, że ktoś z miasta doda spektaklowi swojskiej nuty. Mężczyzna był elokwentny i sympatyczny. Nic nie budziło podejrzeń a kolejna okazja by wystąpić publicznie i zaprezentować coś swojego była kusząca. Wilga nie okazując jednak zbytniego entuzjazmu obiecała się zastanowić. Choć w myślach już układała wersy nowej pieśni. 


Kobieta wróciła do pracy nucąc wesoło pod nosem. Pole trzeba było skosić do końca następnie dobrze nawodnić zanim zajmie się kolejnym polem. Ostatnie upały były okrutne dla roślin. Wprawdzie rada miasta nie wydała jeszcze decyzji w sprawie karczmy jednak jej przyjaciółka większość czasu spędzała już w kuchni gotując układając karty dań.

Offline Wilga

  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 6
Odp: Tajemnica Kosci
« Odpowiedź #5 dnia: 2017 02 16, 15:01:53 »
Nie każdy dzień bywa jednak wolny od trosk. Każdego prędzej czy później doganiają problemy. Nie inaczej było z Wilgą. Choć malownicze gniazdko które sobie tutaj uwiły  było naprawdę wspaniałe problem z fajką stawał się coraz poważniejszy. Zwierzęta na farmie płoszyły się niejednokrotnie gdy się do nich zbliżała. Coraz częściej przytrafiały się jej też niefortunne zbiegi okoliczności. Napisała i wysłała już kilka listów do maga ten jednak najwidoczniej był ostatnio nieosiągalny. Przynajmniej takie sprawiał wrażenie. Pewnego wieczoru zjawił się jednak u jej progu. Wilga ucieszyła się na jego widok. Był jednym z nielicznych który znał jej problem. Kobieta niechętnie o tym mówiła. Co więcej, mocno liczyła na pomoc maga w kwestii rozwiązania problemu. Zarówno mag jak i bardka przeszukali wiele ksiąg w poszukiwaniu informacji. Wciąż jednak brakowało im sensownego punktu zaczepienia. Postanowili udać się na cmentarz i powtórzyć rytuał, przyszykowali się więc do drogi. Mężczyzna wyszeptał słowa zaklęcia i roztarł w dłoniach nieco ziół które nadały inkantacji moc. Chwilę później nad ziemią unosił się niebieski niczym morskie fale owal. Magiczny portal zaprowadził ich wprost na miejsce.


***


Oboje czuli że na cmentarzu tym razem coś jest nie tak. Mag oczywiście wyczuł zmienioną aurę dużo szybciej jednak nawet kobieta czuła, że coś złego wisi w powietrzu. Nieumarli byli wyjątkowo agresywni. Mimo iż mag śmierci próbował nad nimi zapanować jego starania był próżne. Z krypt co i rusz wytaczały się kolejne zastępy szkieletów dzierżąc pordzewiały rynsztunek. Magia okazała się tu nieoceniona. Zaklęcia świszczały w powietrzu i rozbłyskiwały. Kolejni nieumarli padali na ziemię w bezruchu. Kobieta również starała się walczyć jednak zdecydowanie lepiej szło jej z instrumentami niż bronią białą. Jakby tego było mało okropnie się rozpadało. Intensywna burza rozpętała się na niebie. Przypominała ona jedną z tych zaraz po pierwszych kataklizmach. Surowa, bezwzględna. Wilga nie zauważyła nawet kiedy wokół stało się zupełnie ciemno. Wiatr zawodził opętańczo a przemoczone ubrania coraz bardziej utrudniały walkę. Kobieta mogłaby przysiąc, że wichurze słychać było słowa i jęki. Nagle poczuła silny uścisk na ramieniu i wszystko co znajdowało się wokół zawirowało. Kobieta poczuła jakby ktoś podciął jej nogi, następnie jakby wpadła do wody i nie mogła złapać oddechu. Wszystko to jednak w ułamku sekundy. Wilga nie teleportowała się jeszcze nigdy w ten sposób. Oboje znajdowali się teraz na łące nieopodal miasta z którego wyruszyli. Panowała tu sielanka, słychać było śpiew nocnych ptaków. Na rozgwieżdżonym niebie nie było widać ani jednej chmurki. Oboje padli wycieńczeni na trawę. Przez dłuższą chwile odpoczywali w milczeniu dysząc ciężko po stoczonej walce.

***

Mag osuszył ich ubrania za pomocą magii jak tylko doszli do siebie. Musieli jednak przemyśleć wszystko na spokojnie raz jeszcze. Oboje zgodzili się iż miejsce nie miało tu nic do rzeczy. Zło które zagnieździło się w fajce bardzo dobrze czuło się na cmentarzach. Musieli wymyślić coś innego. Opróżnili kolejną butelkę miodu pitnego w poszukiwaniu inspiracji. Powietrze robiło się coraz gęstsze od dymu bagiennego ziela. Kobieta zaciągnęła się kolejnym buchem i zerwała się na równe nogi. W końcu udało jej się na coś wpaść. Stary latarnik od którego miała te fajkę wszak musiał coś wiedzieć! Dlaczego nie wpadła na to prędzej? Czekała ich wyprawa do Skara Brae.

***

Pomysł z początku wydawał się tak świetny, że coś musiało pójść nie po ich myśli. Wilga przewidywała, że  latarnik może nie być zbyt chętny do kooperacji. Przygotowali sobie więc nieco argumentów które pomógłby by go przekonać jednak los szybko ostudził ich zapał wylewając na nich przysłowiowy kubeł zimnej wody. Latarnik nie żył. Udało im się tylko dowiedzieć, że zmarł kolejnego dnia po tym jak udało mu się zebrać swą kolekcje. Zmarł zatem również następnego dnia zaraz po tym jak oddał kobiecie fajkę. To znacznie utrudniało sprawę. Nie było jednak zupełnie beznadziejnie. Mag wszak potrafił rozmawiać nawet ze zmarłymi. Udało im się dowiedzieć gdzie szukać córki latarnika. Z góry założyli, że nie będzie ona pomocna w sprawie samej fajki jednak bez wątpienia będzie wiedziała gdzie został pochowany jej ojciec.

***

Tak trafili do zatłoczonej karczmy. Wieczór sprzyjał hulankom i zabawom. Młoda kobieta grając skocznie na instrumencie porywała do tańca młodych i starych. Zabawa trwała w najlepsze. Ludzie byli tak szczęśliwi, że w pierwszej chwili kobieta poczuła się tu nie na miejscu. Mag szybko zlokalizował ich cel poszukiwań. Zagaiwszy karczmarza dowiedział się iż osoba której szukamy... Stoi własnie na scenie i zabawia gawiedź. Bardka jednak szybko wpadła na kolejny pomysł. Bezceremonialnie wskoczyła na scenę gdy śpiewaczka kończyła jedną z pieśni i wyszeptała jej coś na ucho. Córka latarnika spojrzała na nią, po czym uśmiechnęła się wesoło, skinęła głową i zwracając się do publiczności obwieściła, że teraz gościnnie zagra i zaśpiewa...


***

Siedzieli przed karczmą w której wciąż zabawa trwała w najlepsze. Wilga słuchając relacji rozmowy maga klęła i bluzgała tak siarczyście, że nie powstydziłby się takich słów nawet pijany krasnoludzki kowal. Latarnik za młodu był piratem. Córka by oddać hołd pasji ojca zorganizowała mu pogrzeb w iście marynarskim stylu. Jego ciało znajdowało się zatem teraz na dnie morza. Kobieta poprosiła towarzysza swej niedoli o nieco bagiennego ziela. Jej zapas już się skończył. Fajka może i była przeklęta, jednak wszystko smakowało w niej inaczej. Lepiej. Może był to jeden z nielicznych pozytywnych aspektów klątwy? Bardka miała jednak szczerą nadzieje, że nie i efekt utrzyma się nawet gdy to wszystko się skończy. O ile się skończy. Mag nie pozostał bezczynny i również nabił swoją fajkę.  Spoglądali na siebie w milczeniu zastanawiając się nad tym co dalej. Z karczmy wyszedł a raczej wytoczył się mocno podchmielony karczmarz. Rudobrody krasnolud wyszedł najwidoczniej zaczerpnąć nieco świeżego powietrza, momentalnie jednak zwrócił uwagę na kościaną fajkę. Szybko okazało się, że krasnolud wie do kogo należała, co więcej wiedział też nieco o jej mrocznym aspekcie. Pierwszy uśmiech od losu? Krasnolud przysiadł się i zaczął opowiadać.

***

Garść informacji bardzo ucieszyła oboje poszukiwaczy. Choć Keller, bo tak na imię było karczmarzowi, nie wiedział wiele znał kogoś kto bardzo interesował się fajką jeszcze za życia latarnika. Następnym, bardzo nieodległym przystankiem miała być więc biblioteka. Tam mieli poszukać kogoś kto odpowie na pozdrowienie od Kellera.


Trudno było w to z początku uwierzyć ale fajka miała więcej mrocznych tajemnic niż Wilga przypuszczała z początku. Informatora nie było odszukać trudno gdyż w bibliotece o świcie przebywały tylko dwie osoby. Kobieta była chętna do rozmowy i okazała się wielce pomocna. Najważniejszą informacją okazało się jednak to iż za nic nie może pozbyć się tej fajki. Każdy bowiem kto stracił ją umierał bardzo szybko po tym jak przedmiot zyskał nowego właściciela. Xavenie udało się odszukać w starych spisach i kronikach informacje o trzech poprzednich właścicielach. Latarnik zdobył ją za młodu jako pirat podczas abordażu jednego ze statków kupieckich.  Poprzedni właściciel zginął podczas napadu jednak i on nie był anonimowy. Najbardziej ciekawy wydawał się jednak z nich wszystkich najstarszy odkryty im właściciel. Xavena nie poznała odszukała jego imienia gdyż w kronikach opisany był po prostu jako garbus. Rozmowa była długa i bardzo owocna. Wilga starała się zapamiętać jak najwięcej i nie zwracać zbytnio uwagi na dziwny uśmiech maga za każdym razem gdy Xavena wspominała o śmierci. Ku ich zdziwieniu wskazówki miały zaprowadzić ich do miasta z którego wyruszyli. Do Yew i do najmniej życzliwego w tym mieście człowieka.


***


Sędzia nie cieszył się w mieście ani popularnością ani sympatią. Był starym stetryczałym dziwakiem i doprawdy nie rozumiała czemu Księżna nie zastąpiła go na tym stanowisku kimś... Normalniejszym. Najwidoczniej trafili akurat na przerwę Starca gdyż zagajony strażnik skierował ich do ratusza. Wilga spotkała go już kilkukrotnie wcześniej, między innymi gdy ten prowadził inspekcje kramów na miejskim targu. Jednak żadnego z wcześniejszych spotkań nie wspominała dobrze i coś podpowiadało jej, że tym razem nie będzie inaczej. Na szczęście jej towarzysz również pełnił w mieście znaczącą role i to dodawało jej nieco otuchy. Sędzia zgodził się z nimi porozmawiać, co już samo w sobie było małym sukcesem. Autorytet i stanowczość maga, spryt kobiety oraz informacje Xaveny pozwoliły jednak podstępem wyciągnąć nieco informacji od starca.  Ten choć niechętnie, wierząc jednak w słowa rozmówców odszukał dla nich w kronikach zarówno imię jak i opis nie tylko garbusa. Ale i też jego pana. Oboje byli bardzo zaskoczeni. Opisy bowiem pasowały do postaci które widzieli w wizji na cmentarzu.