…
iiii raz iiiii dwa.. mówiła w myślach…
i unik …. I trzy i cztery…. Liczyła zadając i odpierając
jednocześnie mnóstwo ciosów.. wieczór był chłodny a runo leśne grząskie na tyle, że Likaon mimo
swej zwinności miał nie lada problemy by reagować na polecenia tak szybko jak były wydawane
i przeskakiwać z łapy na łapę by wojowniczka mogła zadawać kolejne razy…
… robiło się coraz później, a dziki szał w którym znajdowała się Darvyre mijał…
czas wracać - pomyślała
i silnym pociągnięciem skierowała Wiera – bo tak zwał się Likaon, którego dosiadała , w stronę Yew…
…zanim zwierze wykonało pierwsze susy, z za drzew wyłoniła się postać jeźdźca na koniu… wzrok
Darv był mocno przyzwyczajony do trwającego już od dłuższego czasu zmroku, ale nie potrafiła
określić kim lub czym może być istota, która wyraźnie chciała przeciąć jej drogę…
Kim jesteś! – wypowiadając
te słowa czuła, że jest to najgorszy z najgorszych momentów, w których mogła spotkać potencjalnego
napastnika… czarny grzyb przestawał działać już całkiem, a obawa o brak możliwości obrony rosła w każdym
krokiem zbliżającej się istoty…
Kim jesteś! Mów ! – krzyknęła ponownie, ale jedyną reakcją na pytanie była
coraz to bardziej bojowa postawa Wiera, który w tym momencie wbił tylne łapska w ziemię, uginając przednie
w gotowości do komendy ataku…
Nie obawiaj się, nie mam złych zamiarów - wypowiadając te słowa istota była już bardzo blisko i powoli bardziej
ukazywała swe oblicze. Wilk aż drżał w spięciu gotowy do choćby szeptu komendy do ataku..
Stój! – Darvyre uspokoiła Likaona, ale jednocześnie w postać na koniu zatrzymała się zaledwie kilka kroków przed nią…
…
Chodź ze mną, powinnaś wiedzieć, że się spotkamy..- istota mówiąc to odwróciła się i ruszyła przed
siebie… Darvyre w chwilę zorientowała się o co chodzi…. Dzień wcześniej odbyła rozmowę z jednym ze
sług Netheriela, wykazując w tedy spore zainteresowanie historią i chęć dowiedzenia się czegoś więcej
w tej materii…
chciała to ma - pomyślała i ruszyła za przybyszem…
Kilka chwil później byli już u wejścia do jaskini lodowej , do której sama jak do tej pory niezbyt chętnie
chciała się zapuszczać…
..
no… pokażesz mi teraz co potrafisz i opowiesz co nieco o sobie… … całe szczęście, że droga którą przebyli docierając na miejsce pozwoliła odpocząć na tyle, że Darv
mogła zjeść kolejną porcję grzybów, które to wyraźnie podnosiły jej zdolności bojowe…
…argh!!!- krzyknęła i ruszyła jak szalona do przodu…
..Stój!!, to mięso -wskazał obojętnie na trole, węże i inne lodowe stwory –
mnie nie interesuje… chodź za mną…..przełykając ślinę ruszyła do przodu i po minięciu kilku krętych korytarzy jej oczom ukazał się… lodowy demon…
..
no! jest i Twój przeciwnik… Dasz radę !? – i wypowiadając ostatnie słowa, podniósł głos na tyle, że zwrócił
szybko uwagę lodowego kolosa na siebie… tyle, że… zaraz po tym … go nie było, a Darv stała jak wryta
widząc, że demon szarżuje wprost na nią …
Walka trwała długo. Były momenty ,w których Darvyre prawie się poddała, ale wiedziała… że w tym starciu toczy
dwa pojedynki a szansę ma tylko jedną… Udało się! Upłyneło sporo ziaren, polało się sporo krwi…
ale podołała… po wszystkim oczywiście zjawił się mężczyzna… dobrze.
Za mną – rzekł i zawrócił w stronę wyjścia z jaskini…
cdn...