Autor Wątek: Krasnoludzkie historie...Po pijaku...  (Przeczytany 3525 razy)

Offline zwis

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 532
Krasnoludzkie historie...Po pijaku...
« dnia: 2017 10 21, 15:15:42 »

*rzuca sakwą pełną złotych monet o blat karczmy*
-Polej mi najlepszego spirytusu jaki tu macie i nie żałuj!
-Za tyle złota można kupić 3 beczki spirytusu.
-Więc będę tu siedział tak długo aż nie wypije wszystkiego!

Mijały godziny i z beczek ubywało coraz więcej spirytusu, a z twarzy krasnoluda nie znikał smutek.
-Co Cię gnębi przyjacielu, bo widzę że picie spirytusu nie cieszy Cię ani trochę.
-Krasnoludzki spirytus nie sprawia krasnoludowi radości, rzecz niebywała.
-Co ja Ci będę opowiadać za dużo tego!
-Mam czasu aż nadmiar, raczej nikt więcej Nas nie odwiedzi.

Ghassillur wraz z karczmarzem rozsiadli się przy jednym ze stołów.
Otwierając kolejną beczkę krasnolud zaczął opowiadać co się wydarzyło ostatnimi czasy.
-Zaczęło się od sprzymierzenia z mrocznymi elfami, nie szło odmówić gdy oferowali takie bogactwa i możliwość bitki.
Życie najemnika bywa okrutne, sojusznicy z gildii wybyli w nieznane więc szukać rozrywki trzeba szukać gdzie się da.
Bitka dla mrocznych elfów trwała jakis czas, lecz wiadomo co to za istoty.
Skończyło się tym że opuściłem ich w gniewie.
Wróciłem na powierzchnie i wyruszyłem do Khazad Dum, tam zastałem tylko ruinę.
Twierdza opustoszała, kopalnia się zawaliła, czego by się nie zrobiło wszystko nie miało sensu.
Walczyłem o odzyskanie jej bogactw lecz samemu spełzło to na niczym.
Opuściłem twierdzę w poszukiwaniu rozwiązania. To był największy błąd jaki mogłem zrobić.
Khazad Dum stał się domem ogromnego smoka, w pojedynkę niestety nie sprostam.
Gdy zobaczyłem tą bestię poddałem się i opuściłem skute lodem ziemie, wylądowałem w Buccaneer’s Den.
Tam w karczmie upijałem się do nieprzytomności nie pamiętając nic.
Pewnego dnia obudziłem się na jakimś statku, bez oręża i jakiegokolwiek pomysłu oddałem się w ręcę piratów.
Pływałem z nimi po nieznanych wodach. Niczego sobie życie pirackie, tak se teraz wspominam.
Nauczyłem się strzelania z kuszy, polowania na morskie stworzenia, rabowania napotkanych statków.
Lecz to nie dla mnie, musiałem wrócić na ląd...

*kolejna szklanka wlana w gardziej krasnoluda zakończyła jego historie*
Ghassilur udał się na spoczynek nie mówiąc już ani słowa...

 

Offline zwis

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 532
Odp: Krasnoludzkie historie...Po pijaku...
« Odpowiedź #1 dnia: 2017 10 22, 11:43:42 »


Następnego dnia Ghassillur wstał i postanowił odpuścić Yew.
Wcześniej oczywiście zamówił w karczmie beczułke zapełnioną spirytusem.
Wyszedł z karczmy i udał się w stronę portu, gdzie miał wyruszyć do Aurin.
W porcie spotkał Vidgara, który nie wiedzieć czemu miał zatroskaną twarz.
-Co się stało przyjacielu, bo nie wyglądasz za dobrze.
-Powiem Ci krasnoludzie, że czekam na statek z Ocllo już 4 dzień i dalej go nie widzę.
Ostatnie statki które wróciły z Ocllo były skute lodem, a ich załogi do teraz siedzą i ogrzewają swoje ciała.
Obawiam się że ta lodowa zamieć może być przyczyną nieobecności statku w porcie.

-Zatem nie czekajmy, sprawdźmy co się święci w Ocllo. Kogo nie spotkałem opowiadał coś o skutym lodem lądzie.
-Zapewne masz inne zajęcia przyjacielu, nie zawracaj se głowy.
-Oj Vidgarze majaczysz jak potrzaskany, wsiadaj na statek. Płyniemy do Ocllo!

Płynęli ile żagle mogły wyciągnąć z wiatru... by w końcu dotrzeć na Ocllowskie wody...
-Psia jucha, co tu do jasnej się wyprawia, Vidgarze czaruj! nie przestawaj! Nie daj by lód Nas skuł.
Widzisz te łajby, ich załogi zamarzły na pokładzie. Nie możemy się poddać!

Lód pękał, statek mknął wolno do przodu ale dotarli do lądu.
To co tam zobaczyli rozwiązało zagadkę zaginionego statku. Ocllo zamarzło...
-Ghassillurze uważaj!
Nagle z bryły lodu wyłoniły się skrzydlate bestie. Lodowe stworzenia przypominały harpie.
-Co tu się dzieje! Co to do cholery ma być! Jakie one ogromne! Zobaczmy na co je stać!
No i zaczęła się bitwa z lodowymi stworami. Zamieć nabierała na sile, a stworów przybywało.
Śnieżne smoki, lodowe demony, żywiołaki śniegu pojawiały się znikąd.
Vidgar wraz z Ghassillurem walczyli dzielnie, krusząc kolejnych lodowych przeciwników.
Nagle na wyspie rozległ się okropny śmiech, a przed śmiałkami pojawiła się ogromna bryła lodu.
-Cóż to za istota, pierwszy raz ją widzę na oczy. Ghassillurze nie ma na co czekać, do boju.
-Vidgarze zobaczmy na co stać te pokrakę!
Walczyli dzielnie kilka ładnych chwil by w końcu zadać ostatni cios który rozłupał bryłę na drobne kawałki.
Wtedy poczuli okropny chłód a przed ich oczami stanęła ona, piękna dama skąpana w bieli.
-Zginiecie! a Wasze ciała zamrożę na zawsze!
Przed Vidgarem i Ghassillurem pojawiła się lodowa ściana i kolejne lodowe harpie.
Krasnolud poczuł okropny ból na całym ciele i postanowił się wycofać.
-Vidgarze wybacz! ale ból jaki mnie przeszywa jest ogromny!
Mag wypowiedział dziwne zaklęcia i ziemia wokół nich zatrzęsła się, niszcząc lodowe stwory.
Ghassillur i Vidgar zdołali uciec z wyspy. Zostawiając Ocllo na pastwę losu...

Offline Tomals

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 18
Odp: Krasnoludzkie historie...Po pijaku...
« Odpowiedź #2 dnia: 2017 10 22, 12:35:32 »
Nie ma jak to wstać z rana i przeczytać jak to heroicznie walczyłem u boku Zwiska :)