Najpierw z siana wynurzyły się włosy w kolorze płomiennej czerwieni, ułożone w zgrabnego irokeza. Zaraz po nim zapita twarz krasnoluda. To już kolejna noc przespana w stajni. Zawsze trochę taniej wyjdzie i na dzban rumu starczy, żeby szybciej zasnąć. Po tym jak przegonili go z Twierdzy Krasnoludów, myślał że w Minoc zatrzyma się na dłużej. Kopalnia była duża, ciemna i ciepła. Stamtąd też go przepędzili. W rzyć takie szczęście. Cove, oto jego nowy dom! Kopalnia trochę skromniejsza, ale ujdzie. Płomień w palenisku jest a i kowadło miejskie w porządku. Żeby tak jeszcze pochędo...
"Nie! kopalnia!"- fuknął, smarknął i w mig był na nogach. Sprawdził swój dobytek. Wszystko było na miejscu.
- Nu! komu w Drogę temu piwo w dłoń!Oczywiście butelka była pusta...
"To motywacja od Storna że pora do kopalni" - pomyślał. Wykonał gest chwalący krasnoludzkiego boga i w te pędy... chwiejnym krokiem ruszył do ulubionego miejsca w Cove. Sztolnia jak zwykle świeciła pustkami.
"Gdzie te idioty polazły" - zastanowił się,
"przecie tu je dobra kupalnia, na rzyć iść dalyj?". Wzruszył ramionami odpędzając niepotrzebne myśli. Kopanie kilofem zawsze go odprężało. W mrokach jaskiń czuł się lepiej...
-
Ki CH*J! - zaklął w starokrasnoludzkiem przekleństwem gdy usłyszał zgrzyt metalu o metal. Gdyby nie odciski na dłoniach poranił by się od drzazg z pękającego kilofa.
- Co za skurwy...- przerwał kolejne przekleństwo gdy zobaczył że w ścianie coś błysnęło. Zbliżył swe zakaprawione oczy, przetarł je aby być pewnym tego co widzi. W małej wnęce w tunelu leżał młot kowalki. Cały pokryty runami niskiej rasy, które delikatnie się świeciły. Chwycił pewnie za narzędzie i przysunął sobie je pod oczy. Runy tworzyły jedno słowo "Storn".
- O na słodkie włosy łonowe Luny. Stornie będziesz ze mnie dumny! - powiedział mocniej ściskając młot w dłoniach....
Ps.
bardzo dawno nie pisałem, wiec bardzo przepraszam. Musiałem się jednak podzielić przygodą
Pokazać że coś się "dzieje". Mam nadzieję że to nie koniec.