Autor Wątek: Problem Krasnoluda...  (Przeczytany 2850 razy)

Offline zwis

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 531
Problem Krasnoluda...
« dnia: 2018 09 02, 10:31:29 »
Siedząc sobie w karczmie Cove , naszła mnie pewna myśl.
Może by tak wyrżnąć to wszystko co spoczywa w Twierdzy.
Lecz jak poradzić sobie z strażnikami którzy pilnują głównej bramy.
Walka z potężnymi smokami może być ciężka.
Może wykorzystać tajemne przejście, lecz jak pamiętam zostało one zasypane.
Nic pora sprawdzić co można zrobić w sprawie Khazad-dûm.


To co zobaczyłem gdy dotarłem pod Twierdzę nie zdziwiło mnie.
Porozrzucane zwłoki, kości tych którzy chcieli zaryzykować i wygrać z "przeznaczeniem".
Główną bramą zatem nie było sensu ryzykować, pora udać się na "stare śmieci".
Oczywiście mowa o jaskiniach pełnych goblinów, które były przykrywką przed tym co kryje się niżej.
Mowa tutaj o golemach, tak tych stworach o których kiedyś nawet udało mi się napisać kilka stron.
Ominąłem golemy nie ucinając ani jednemu głowy.
Dziwne przeżycie bo topór trzymany w dłoni wyciął ich setki. Miałem wrażenie że oni o czymś wiedzą.
Schodzę niżej a ku mnie pojawiają się dwa potężne ożywione posągi.
Coś tu psia juha nie pasowało mi do układanki, przecież posągi zawsze ukrywały się dalej.
Czyżby one miały pilnować wejścia. Musiałem to sprawdzić i nie obyło się bez starcia.
Walka z dwoma posągami to nie lada "zabawa" ale mi się udało. Udałem się w głąb jaskiń.
Tam oczywiście spotkać można było to co zawsze... Golemy...
Idąc jeszcze więcej w głąb napotkałem jednak na coś innego.
Był to Mecha Kat, który nie wyglądał jak pozostałe Katy. Ten był pokryty dziwną powłoką.


Gdy natomiast ruszył na mnie.
Wydawał z siebie dziwne dźwięki, które przy dłuższym wsłuchaniu przypominały "Zabić te podstępne Krasnoludy".
Wtedy zrozumiałem że coś tu do jasnej nie pasuje i porachowałem "maszynie" trybiki.


Lecz gdy upadał wydał z siebie przerażający zgrzyt ,czym wezwał posiłki. Musiałem się wycofać...