Autor Wątek: Czarna Krew  (Przeczytany 2767 razy)

Wojto

  • Gość
Czarna Krew
« dnia: 2018 10 17, 09:15:13 »
Nekromanta postawił krok do wnętrza owalu po którego drugiej stronie można było dostrzec fale rozbijające się o wysokie piaskowe klify i ponure zamczysko. Chwilę później znalazł się w miejscu które dopiero co było niczym lustro wskazujące błędny obraz. Znał dobrze tę wyspę, jednak nieco się zmieniło… Nie widział na murach istot, które otrzymali od niedawno poznanego jegomościa który upodobał sobie starą wieżę nekromantów. Mozolnym krokiem skierował się ku głównej sali kiwając przy tym lekko głową do każdego z gwardzistów. W sali zastał Rhodara i poznanego już nieco wcześniej Wielkiego Cenzora.



Od razu po wejściu wyczuł nerwową atmosferę. Bez zbędnie ceremonialnych powitań usiadł przy stole i zaczął wysłuchiwać co Mistrz i Cenzor mają do powiedzenia. Dość szybko okazało się, że to Cenzor ma więcej informacji do przekazania. Ciemnoskóry człek już we wcześniejszej rozmowie z Nelinem przykuł uwagę nekromanty swoim dość nerwowym wypowiadaniem, teraz jednak, był to zupełnie inny poziom. Cenzor dość dosadnie wyjaśnił swoje podejrzenia odnośnie wątpliwej chęci pomocy przez owe istoty podarowane Radzie przez nijakiego Othera. Samo jednak stwierdzenie, iż wyżej wspomniana osoba raczej niekoniecznie jest przychylna nekromantom nie było szczególnie szokujące, zwłaszcza zwracając uwagę na niedaleką przeszłość. To druga informacja okazała się być znacznie bardziej niepokojąca…
Wielki Cenzor podejrzewa, że w gronie Rady powstało mniejsze ugrupowanie. Rzekoma grupa miałaby próbować przejąć „władzę” Rady. Samozwańcy mieliby nazywać się Czarna Krew. W te teorię Nelinowi było znacznie trudniej uwierzyć. Jednak im więcej faktów przytaczał cenzor, tym bardziej nekromanta upewniał się, że coś jest na rzeczy. Wszak zbyt wiele rzeczy ostatnio nie szło po ich myśli, zdecydowanie zbyt wiele. Nekromanci, pomimo zaniepokojenia Mistrza odnośnie metod, postanowili działać. Ciemnoskóry, jak się okazało, miał już gotowy plan. Niestety, nie chciał zdradzić jego szczegółów Nelinowi, wszak zakładając zdradę w wewnętrznej strukturze Rady, ciężko ufać komukolwiek, znał je jedynie sam Cenzor i Mistrz. Nekromanta, pomimo niezadowolenia z braku zaufania, postanowił pomóc skolekcjonować składniki do zaklęcia. Samych skutków nie dane było mu poznać, jednak mają one pomóc w zdemaskowaniu zdrajcy.

Krew druida…




Wydawałoby się, że z tym akurat nie będzie kłopotu. Pierwsze miejsce w którym nekromanta szukał szczęścia był krąg druidów na Zaginionych Lądach, miejsce niesławnej masakry. Gdy tylko wyłonił się z portalu, ujrzał młodą druidkę. Powolnym krokiem zbliżył się do niej, dokładnie się przyglądając. Zanim jednak zdążył coś powiedzieć, zauważył, że drzewa za nią nie były zwykłe, była ta spora grupa entów, które teraz wpatrywały się w Nelina. Zaproponował więc prosty układ, doskonale wiedział, że druidzi zrobią wiele, aby uniknąć rozlewu krwi, nawet gdy mają przewagę. Nieco krwi kobiety, w zamian za brak konfrontacji. Otrzymał jednak inna ofertę. Dowiedział się o tym, iż ostatniego czasu umysły wielu druidów ogarnęło szaleństwo. W zamian za informację o ich miejscu pobytu, miał uwolnić braci Kręgu od choroby. Okazja wydawała się świetna.
Nekromanta pędził niczym strzała przez puszczę Yew. Po jakimś czasie wreszcie tam dotarł. Dało się tam bez problemu wyczuć dziwnie niepokojącą aurę wydobywającą się z jaskini. Bez wahania wszedł do środka.




W środku aura była znacznie silniejsza niż można było przewidzieć. Ściany porośnięte były najróżniejszymi roślinami, od takich w kształcie członka po świecące. Również sami druidzi nie wyglądali najlepiej. Na ich ciałach również sporo było grzybów i roślin które widniały na ścianach. Po pozbyciu się kilku z nich i dokładnych oględzinach ciał, Nekromanta wiedział, że ci tutaj się nie nadają. Wszak ich krew jest mizernej jakości. Trzeba szukać gdzie indziej.


« Ostatnia zmiana: 2018 10 17, 09:40:00 wysłana przez Wojto »

 

Wojto

  • Gość
Odp: Czarna Krew
« Odpowiedź #1 dnia: 2018 10 28, 00:48:00 »
Gdy nekromanta chciał już odejść z lochu, dobiegł go zza pleców powolny stukot końskich kopyt o śliską posadzkę. Z wolna obrócił się i ujrzał szansę na pozyskanie odpowiedniej krwi. Przewodniczący Kręgu wpatrywał się w Nelina chwilę z obłędem w oczach, po czym ruszył na złotogrzywym rumaku w stronę nekromanty. Już po pierwszy sparowanym ciosie mężczyzna wiedział, że nie będzie to jedna z trudniejszych walk…



Gdy ciało druida runęło na ziemię, Nelin wpatrywał się w nie przez chwilę. Posoka szybko zaczynała zapełniać posadzkę, wypływając z wielu ran na ciele. Druid był niezbyt silnym przeciwnikiem, ale zdecydowanie jego szaleństwo pozwalało mu ignorować otrzymywane obrażenia i walczyć do ostatku sił. Nekromanta niemal od razu wiedział, że właśnie o taką krew chodziło. Zszedł z wolna z konia i przyłożył butelkę do szyi jednocześnie nacinając ją. Po krótkiej chwili miał już odpowiednią ilość. Gdy wreszcie wyszedł na powierzchnię wziął głęboki wdech świeżego powietrza, wolnego od stęchlizny i zaduchu. Następna na jego liście była krew dziewicy.

Okuty but trzasnął mocno o drewniany pomost. Mężczyzna czym prędzej podbiegł do pustej beczki w porcie. Starał się wytrzymać, ale nie udało mu się, opróżnił zawartość żołądka do ów zbitki desek. Odwrócił się do sternika przecierając twarz i rzucił mu mieszek złota ignorując lekki uśmiech na jego twarzy. Nelin bardzo dawno nie pływał łodzią, ale niestety nawet magowie nie zawsze mogą przemieszczać się za pomocą czarów. Zwłaszcza do miejsc które są już rozmyte w ich pamięci, takie podróże mogą mieć opłakane skutki. Nekromanta nie planował znaleźć się w środku ściany lub na zupełnie drugim krańcu świata. Ale teraz był już w Vesper. Zaszedł do banku po kilka niezbędnych rzeczy i ruszył w puszczę na północ.
Po dość długiej przeprawie dotarł tam. Niewielka kapliczka, nie do końca pamiętał już czego. Wiedział jednak kogo tam spotka. Po chwili ją dostrzegł. Istna piękność, włosy niczym jedwab falujące na wietrze. Jednak nie to było dla niego ważniejsze. Elfka dosiadała jednorożca, a to było gwarancją jej dziewictwa, wszak te fascynujące zwierzęta pozwolą się dosiąść jedynie nieskalanej istocie. Ona również go zauważyła, nie potrzeba było słów, wizyta nekromanty w tym miejscu mogła oznaczać tylko jeden zamiar. Ruszyła w jego stronę, ale Nelin pomimo sędziwego wieku był w szczytowej formie…



Mężczyzna schował do pasa butelkę z świeżą krwią poległej istoty. Usłyszał jednak szelest za plecami. Odwrócił się osłaniając się bronią, jednak ujrzał innego nekromantę. Nie był w stanie rozpoznać tej osoby, zapytał więc z kim ma do czynienia. Człowiek przedstawił się nieco tajemniczo, jako członek Rady, który docenia bardziej niż inni ostatnie dokonania Nelina. Powiedział też, że zna osoby które również tak uważają i że stare musi odejść, aby nowe mogło się narodzić. To ostatnie zdanie wzbudziło w Nelinie podejrzenie. Była to ta sama dewiza jaką przedstawił Cenzorowi jego niedoszły morderca. Jednak zanim nekromanta zdążył zadać jakiekolwiek pytanie, postać zniknęła równie szybko co się pojawiła. Wizyta pozostawiła w umyśle maga wiele niespokojnych myśli, jednak musiał skupić się teraz na jednej. Krew widmowej istoty.

Czarny owal zawisnął kilka cali nad ziemią. Nekromanta bez wahania przeszedł przez niego, po czym znalazł się w niewielkiej dolinie. Dobrze znał to miejsce. Normalnie trzeba by przeprawiać się przez spore zastępy duchów, jednak mężczyzna znał aurę tego miejsca na tyle dobrze, że był w stanie przenieść się bezpośrednio do docelowego miejsca. Po szybkim pozbyciu się utrudniających życie pająków i młodego smoka podszedł do postaci jadącej niby w powietrzu, gdyby nie jedynie zarysowujący się co jakiś czas kontur widmowego stworzenia. Kosa górująca nad sylwetką miała ostrze niczym brzytwa. Istota ruszyła rozwścieczona w stronę Nelina. Nekromanta wykonał charakterystyczny gest rękoma, po czym zerknął w stronę szarżującego jeźdźca. Enervare.




***



Gdy Nelin kierował się już ku kręgowi, który ułatwiał wydostanie się z tego miejsca za pomocą magii, drogę zagrodził mu wielki niczym góra rycerz. Całe jego ciało okryte było płytową zbroją z licznymi zdobieniami, wykonaną z najwyższej jakości rudy. Hełm jego przypominał twarz demona, która chroniona była przez dwa gigantyczne rogi. Kontraktowy morderca, ktoś wiele zapłacił by pozbyć się Nelina. Nekromanta wiedział, że nie będzie to łatwy pojedynek. Chwycił mocniej pudao, a drugą ręką zaczął wykonywać gest. Tym razem to on ruszył pierwszy do szarży.
Walka trwała długo. Nekromanta był już mocno wycieńczony, tak samo zresztą jak jego przeciwnik. Nelin zebrał ostatek sił i ruszył w stronę wojownika, którego zbroja bardziej przypominała już podziurawiony kawałek blachy. Ich ostrza zetknęły się w bliskim kontakcie. Cios, parowanie, cios, blok. Oboje byli wycieńczeni. Nekromanta się zawahał, źle wyczuł przeciwnika. Widział jak koniec włóczni pędzi w stronę jego głowy, wiedział, że nie zdąży się uchylić. Nagle jednak wojownik zamarł niczym kamień, a włócznia zastygła w miejscu, tuż przed twarzą nekromanty. Po chwili dezorientacji, Nelin zamachnął się z całych sił i wciął się głęboko w szyję najemnika. Wojownik padł na ziemię jak kłoda. Nekromanta jednak nie stracił czujności, zaczął rozglądać się dookoła, nie był w stanie nikogo dostrzec, wiedział jednak, że ktoś mu towarzyszył. Pomimo niepokoju postanowił przeszukać ciało najemnika. Znalazł przy nim kontrakt. Zawartość była dość oczywista, była jednak przybita czarną pieczęcią z buławą i mieczem na tle czaszek. Nekromanta schował za pas kontrakt i zaczął wypowiadać inkantację. Chwilę później był już na dobrze znanej mu wyspie.




Nelin powolnym krokiem wszedł do sali. Zbliżył się do Cenzora i wyłożył my na stole trzy butelki z krwią. Na koniec dołożył również list. Nekromanci tylko utwierdzili się w przekonaniu, że rzeczywiście wśród nich jest zdrajca. Jednak zdecydowanie mało osób wiedziało gdzie akurat będzie Nelin, co zrodziło jeszcze większą ilość podejrzeń w jego głowie. Nie miał jednak na to teraz czasu. Po krótkiej kłótni z Cenzorem udał się do swojej siedziby aby odpocząć. Sporo pracy przed nimi…