Autor Wątek: Dzieje Buccaneer's Den  (Przeczytany 6014 razy)

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Dzieje Buccaneer's Den
« dnia: 2018 11 11, 19:04:43 »
Kronikarz Buccaneer's Den


Poprawiła włosy siadając w wygodny, obficie zdobionym drewnianym krześle. Rozłożyła pęczek ksiąg i zwojów na marmurowym stole rozpoczynając swoją pracę:

„Ja, niżej podpisana Vorena Zirevet, Kronikarz Ziemi Piratów z ramienia nowego Władcy Bucaaneer's Den – Rivena Z'ev Vidarr przysięgam sumiennie i z jak największą starannością pełnić swoją funkcję ku pamięci potomnych. Od dziś dzień, aż po kres mojej kadencji zobowiązuję się prowadzić Kronikę Miasta opisując w niej jedynie prawdę, pilnując aby historia przetrwała dekady i nie została zapomniana.
Vorena Zirevet
Kronikarz Buccaneer's Den”
« Ostatnia zmiana: 2020 01 19, 12:39:06 wysłana przez Dezzmond »

 

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #1 dnia: 2018 11 11, 19:10:00 »
Nowy Władca Buccaneer's Den


Buccaneer's Den doczekało się nowego Władcy! Niech żyje Riven Z'ev Vidarr, nowy Opiekun Ziem Piratów! Już od pierwszego dnia swoich rządów zajął się budową potęgi militarnej Buccaneer's Den. Jego decyzje są bardzo radykalne i przez wielu uważane za niesłuszne, jednak po kilku tygodniach od podniesienia podatków i masowych zwolnieniach usługodawców miasto staje na nogi. Skarb stopniowo wypełnia się złotem, a mieszkańcy mimo wysokich opłat za obywatelstwo napływają licznie do miasta. Mury twierdzy jeszcze nie tak dawno niemalże opustoszałe dziś pękają w szwach. Złoto napływające do skarbca pozwoliło władzom na ponowne sprowadzenie kupców do miasta. Targ zaczął żyć własnym życiem. Śmiało można stwierdzić, że Buccaneer's Den stało się konkurencją do tej pory lidera gospodarczego Sosarii – Cove. Dodatkowo w murach Twierdzy Buccaneer's Den szkoli się aktualnie wielu żołnierzy, których zadaniem w przyszłości będzie ochrona Ziem Piratów i zbrojne reprezentowanie miasta na tle całej Sosarii.
Vorena Zirevet
Kronikarz Buccaneer's Den
« Ostatnia zmiana: 2018 11 17, 15:20:48 wysłana przez Dezzmond »

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #2 dnia: 2018 11 11, 19:10:34 »

O B W I E S Z C Z E N I E
Nabór do Armii Buccaneer's Den

Ja niżej podpisany, prawomocny Władca Buccaneer's Den ogłaszam co następuje. Twierdza jaką dano mi było odebrać z rąk poprzedników niczym nie przypomina już dawnej chwały. Mury świecą pustkami, a miasto nie może równać się pod względem gospodarczym z innymi Księstwami jak Skara Brae czy Cove. Jedyną chlubą Ziemi Piratów jest flota, która mimo upływu lat nie ma sobie równych w całej Sosarii. Armia jest tym dobrem, w które jako Władca mam zamiar inwestować. Buccaneer's Den nie podzieli losu innych miast, które uległy hordom potworów. Stawimy opór! Mimo chwilowego spokoju nie wiemy czego spodziewać się w przyszłości dlatego miasta powinny rozwijać się nie tylko gospodarczo, ale i militarnie! Dzięki sojuszowi z Księstwem Skara Brae nie brak nam funduszy na rozwój armii. W związku z powyższym ogłaszam nabór do Armii Buccaneer's Den! Każdy zdolny do walki mężczyzna i kobieta, niezależnie od wyszkolenia, ani wieku może ubiegać się o stanowisko w Armii. Miasto zobowiązuje się zadbać o rekrutów i zapewnić im żołd. Ponadto serdecznie zapraszamy w nasze mury wszystkich, którzy chcą się tutaj schronić. Miasto potrzebuje wprawnych rzemieślników, którzy wesprą armię w jej trudach. Z dniem dzisiejszym ogłaszam również amnestie, dla wszystkich, którzy z różnych powodów w przeszłości zostali wygnani z miasta. To nowy początek także dla was. Ku chwale Buccaneer's Den!

*na dole strony widnieje zamaszysty podpis*
Riven Z'ev Vidarr
Władca Buccaneer's Den
« Ostatnia zmiana: 2018 11 17, 15:21:19 wysłana przez Dezzmond »

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #3 dnia: 2018 11 11, 19:10:56 »
Plotki głoszą, że dzisiejszego dnia na Ziemiach Piratów odbyło się spotkanie władz z delegacją ze Skara Brae. Rozmowy odbyły się w atmosferze dobrej zabawy i degustacji elfickiego wina. Po długotrwałych dyskusjach i debatach, statek ze sztandarem Skara Brae opuścił port Ziemi Piratów zostawiając skrzynie wypchane po brzegi złotem. Ponoć już kilka ziaren po tym wydarzeniu przystąpiono do prac nad Ambasadą Skara Brae przy głównym trakcie.

« Ostatnia zmiana: 2018 11 17, 15:21:35 wysłana przez Dezzmond »

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #4 dnia: 2018 11 11, 19:12:36 »
Masowe eksmisje


Dzisiejszego dnia Władca Bucaaneer's Den wkroczył dumnie do karczmy w obstawie straży. Jego wizyta zakończyła się eksmisją zamieszkujących w gospodzie od jakiegoś czasu uciekinierów z Nujelm. Riven stanowczo stwierdził, że w murach Buccaneer's Den nie ma miejsca dla darmozjadów, którzy nie wnoszą nic do interesów miasta. Ziemie Piratów są schronieniem dla istot wszelkiej maści i natury, którzy wspólnymi siłami chcą zbudować potęgę Buccaneer's Den, a nie żerują na jego dobrach.


Prosto z miejskiej karczmy orszak straży prowadzony osobiście przez Władcę udał się do Ambasady Papui znajdującej się przed miastem. Według Rivena, Księstwo, które straciło władzę nad swoim miastem nie ma prawa do Ambasady znajdującej się na terenie Ziem Piratów. Dlatego też, przebywający w niej urzędnicy mają niezwłocznie opuścić budynek, który niebawem zostanie przebudowany i oddany do użytku Cove i Skara Brae na podstawie sojuszu zawartego z powyższymi.
Vorena Zirevet
Kronikarz Buccaneer's Den
« Ostatnia zmiana: 2018 11 17, 15:22:01 wysłana przez Dezzmond »

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #5 dnia: 2018 11 17, 15:22:50 »
Mgła nad Ziemiami Piratów

Opis pojawi się wkrótce...

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #6 dnia: 2018 11 17, 15:23:16 »
Pożar w Karczmie Buccaneer's Den

Opis pojawi się wkrótce...

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #7 dnia: 2018 11 18, 21:08:18 »
Wyprawa do Podmroku

Władca siedział jak zwykle w miejskich komnatach, z nogami założonymi na stół, zasypany stertą dokumentów, skrupulatnie podpisując jeden po drugim. Nagle stalowe drzwi z impetem uderzył o kamienne ściany izby, a do pokoju wbiegł zadyszany goniec. „Mamy! Znaleźliśmy ich! Odnaleźliśmy uciekinierów z Nujelm” – rzekł posłaniec. Nie trzeba było długo czekać, a Riven, w pełnym rynsztunku czekał u bram Twierdzy Buccaneer’s Den. „Poślijcie po Arnatha, potrzebuje go u swego boku” – stwierdził stanowczo Władca. Po chwili w rogu Twierdzy zaczęły tlić się iskry, w których miejscu zaczął formować się kształt czarnego maga. Arnath przybył na wołanie Władcy.


Ekspedycja z Buccaneer’s Den pospiesznie przemierzała tunele prowadzące do Podmroku. Ogniste kule Arnatha świdrowały przez powietrze rozbijając się o truchła martwych terathan. Riven napierał przed siebie odpychając przeciwników na boki. Brama prowadząca do Księstwa Drowów była już na wyciągnięcie ręki.


Oczom Rivena i Arnatha ukazały się przepiękne ulice i budynki z czarnego marmuru. Władca był w tym mieście jakiś czas temu, jednak świetność Podmroku jak widać przeminęła. Znikoma straż, ulice świecące pustkami. Przemknięcie niepostrzeżenie było dużo łatwiejsze niż mu się wydawało. Śmiałkowie dotarli do celu swojej podróży. Zajrzawszy wcześniej przez okno doskonale wiedzieli, ze uciekinierzy z Nujelm są w środku. Z impetem wtargnęli do wnętrza biblioteki, Riven skoczył do jednego z uciekinierów obezwładniając go. Drugi został unieruchomiony dzięki zaklęciu inkastowanemu przez Arnatha. Riven zawahał się chwilę, obawiając się konsekwencji mordu dokonanego na środku miasta Drowów. „Darujesz im to co zrobili z karczmą w naszym mieście? Ujdzie im to na sucho?” – rzekł czarny mag, a jego słowa odebrały władcy resztki wątpliwości. Zamaszystym ruchem miecza poderżnął gardło jednego z uciekinierów, żeby zaraz po tym przeszyć ostrzem klatkę piersiową drugiego z nich. Krew rozpłynęła się po całym pomieszczeniu.


Nagle z oddali usłyszeć można było strażników zmierzających w kierunku Biblioteki. Nie mogli zostać tu ani chwili dłużej. Nie sprzątając miejsca mordu wymknęli się bocznym wyjściem kierując się w stronę bramy. Riven kątem oka dostrzegł strażników idących z naprzeciwka. Musieli się gdzieś ukryć, nie było chwili do stracenia. Bezszelestnie wślizgnęli się do Banku, gdzie ich oczom ukazała się porwana przed kilku dniami pracownica banku Cove. Uciszyli ją gestem dłoni, pokazując przy tym emblematy Buccaneer’s Den. Kobieta nie była tu z własnej woli, jej noga była skrępowana łańcuchami przymocowanymi do podłogi. Nie mogła uciec. Była pobita, wygłodzona. Wiedzieli, że muszą jej pomóc, jednak kroki były coraz głośniejsze. Podbiegli do kobiety odcinając jej sztyletem kosmyk włosów jako dowód, że ją odnaleźli. „Wrócimy po Ciebie” – obiecali, po czym w pośpiechu ruszyli do ucieczki.

Vorena Zirevet
Kronikarz Buccaneer’s Den

Offline Hal

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 6
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #8 dnia: 2018 12 09, 22:46:36 »
Nowe tereny pod zabudowę

Driada Eldora, podopieczna władcy Ziemi Piratów, z jego polecenia zorganizować miała wycinkę drzew
w północno-wschodnim krańcu wyspy pod przyszłe zabudowania. Pozyskane przy okazji drewno miało posłużyć
do przebudowy mieszczącego się obok miasta gmachu ambasady.

Kiedy wreszcie udało się zgromadzić kilkoro śmiałków, zebrali się oni na dziedzińcu miasta, demonstrując swoją natychmiastową gotowość do akcji. Eldora spojrzała po nich z lekką konsternacją.
- Dwóch czarowników - powiedziała, wskazując na nich dłonią. - Jeden zmiennokształtny...
- I ja! - rozpromienił się jakiś młodzieniec na przedzie, wznosząc siekierę.
- Zgadza się... - Eldora uśmiechnęła się z politowaniem. - I ty, Sigurdzie.
Świadoma, że nie jest to wymarzona ekipa drwali, jaką zorganizowałaby do tak odpowiedzialnego i karkołomnego zadania, chcąc, nie chcąc, poprowadziła ich w wyznaczone miejsce.


- Zaczniemy tutaj!
Znaleźli się pośród gęstwiny wysokich, charakterystycznych dla wyspy drzew, kołyszących się leniwie w morskiej bryzie.
- No więc... - Eldora zatrzymała się i rozejrzała, zacierając ręce. - No więc, no więc... Do roboty!
Dwoje członków jej drużyny, dzierżąc w dłoniach siekiery, ruszyło w stronę najbliższego drzewa.
- A wy na co czekacie?! - fuknęła w stronę pozostałej dwójki, stojącej bezczynnie nieopodal.
- A co niby mamy robić? - zapytał młody mag w błękicie. - Gryźć pień zębami?
- A od czego macie magię?
I odeszła na bok, wznosząc wymownie wzrok ku niebu i przygotowując się do rzucenia własnych czarów. Młody czarodziej pogrzebał gorączkowo w księdze, pstryknął raz czy dwa palcami i przestąpił z nogi na nogę, próbując przypomnieć sobie pożądaną inkantację.
- Zaraz się w coś zmienię i wam pomogę! - zawołał w końcu, wypowiedział słowa zaklęcia i... zniknął.
Po chwili z miejsca, w którym stał, dobiegł ich jakiś klekot i chrumkanie, a później z paproci wyskoczyła ropucha z jasnymi pasami na głowie, przypominającymi blond włosy młodego czarodzieja. Wszyscy parsknęli śmiechem.


Wkrótce, po kilku incyndentach, spośród których należy wymienić przygniecione stopy zmiennokształtnego, który upuścił sobie na nie kilka belek, oraz ścięcie przez młodego Sigurda akurat tego drzewa, na które wskoczył młody czarodziej, zmieniony w żabę i nie przyzwyczajony do sprężystości swoich nowych odnóży, wspólnymi siłami udało im się oczyścić teren z drzew.


Magowie, w tym Eldora, wspomogli drwali własnymi czarami, dzięki którym łatwiej było im przetransportować drewno do miejsca, gdzie miała powstać kopalnia.
- Jestem drwalem, będę rąbał, piłował i rżnął, oooł! - wyśpiewywał Sigurd w drodze powrotnej. - Maleńka uwierz, to nie bzdury! Dziś będą leciały wióry...
- Och, zamknij się już! - zakrzyknęli chórem pozostali.
Złożyli kłody drewna w głownym hallu, obok stanowiska stajennego, gdzie miały oczekiwać na swoje nowie życie w nowo powstałej kopalni.


- Trzeba jeszcze zanieść trochę pod ambasadę - powiedziała Eldora.
Spojrzała po wszystkich, oczekując reakcji, której jednak nie zobaczyła.
- Ja mam odciski...
- A mi się wbiła drzazga, o tu, zobaczcie...
- Niech Halrand idzie! - zawołał Sigurd.
- A dlaczego ja?! - Strażnik starał się czmychnąć przed jego rękoma.
- Bo ty nic nie zrobiłeś!
Z miną niesprawiedliwie osądzonego skazańca, Halrand załadował część belek na juki dwóch wierzchowców i stękając i prychając, powłókł się do wyjścia.


Miejsce pod nowe zabudowania jest więc gotowe, a choć zadanie to nie wydawało się zbyt trudne, okazało się niemniej wymagające
od wyprawy przeciw krwiożerczym potworom i równie jak taka wyprawa niebezpieczne. Odciski na palcach i drzazga w... w ciele będą dobitnie
przypominać wojakom o pracy tych bezimiennych drwali, dzięki którym mamy drewno na opał, pozbijane meble i boazerię w salonie.

Vorena Zirevet
Kronikarz Buccaneer’s Den


Offline Hal

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 6
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #9 dnia: 2018 12 13, 23:36:48 »
Gaszenie pożaru w Cove

Władca Ziemi Piratów, chcąc wywiązać się z obowiązków sojusznika Księstwa Cove,
postanowił wesprzeć miasto w walce z pożarem, który trawił zabudowania.
W tym celu zgromadzono ochotników, by drogą morską wyprawić się do Cove
i własnymi rękoma poczynić wysiłek, by choć trochę ulżyć tamtejszym władzom
w tej jakże problematycznej sytuacji.

- Słuchajcie, słuchajcie, mieszkańcy Ziem Piratów - zaczął Riven, wkładając rękawiczki. - Na mój rozkaz ogłasza się, co następuje. Musimy wspomóc sojusznicze księstwo w walce z pożarem.
Rozległy się jakieś pomruki i poszeptywania. Riven uniósł dłoń i ciągnął dalej:
- Wiem, że panuje tam zaraza i że stosunki między naszymi księstwami nie zawsze były takie, jak byśmy tego oczekiwali, ale mimo tego spełnimy swój obowiązek!
Zrobił groźną minę i popatrzył po wszystkich, jakby rzucał im wyzwanie. Nikt go nie podjął.
- Staniemy na wysokości zadania. Kto wie, może kiedyś my będziemy potrzebowali pomocy? Jesteśmy sojusznikami ponad wszystko i pomożemy Cove, jak tylko będziemy mogli. Bierzemy tylko to, co najpotrzebniejsze, żadnych wierzchowców czy broni. Są pytania?
Tymczasem na pomost wkroczył ciężkozbrojny na niedźwiedziu polarnym, z mieczem w pochwie i tarczą na plecach.
- Ja mam pytanie! - zawołał. - Gdzie jedziemy?!
- Halrand, do jasnej cholery, miało być bez broni... - Riven ukrył twarz w dłoniach.
Rozległy się jakieś śmiechy i gwizdy, gdy Halrand zeskoczył z niedźwiedzia i spuścił głowę w przyłbicy.
- Dobra już, pal to licho, popłyniesz jak jesteś. - Władca wskazał mu jeden z dwu okrętów. - I to za sterem!


Wyruszyli więc dwoma statkami, nieuzbrojeni, jeśli nie liczyć żelaznych racji na każdym z okrętów.
- Patrzcie! Potwór morski! - zawołał któryś z pasażerów Halranda.
W istocie, morze nieopodal było wzburzone i porozdzierane falami, jak gdyby coś wielkiego właśnie zabiło nura tuż przy płynących statkach.
"Kraken", pomyśleli bukanersi.
"Bukanersi", pomyślał kraken i czym prędzej zanurzył się w głębinie, umykając przed ich wzrokiem.
- Nie ma na to czasu! - dobiegł ich zniekształcony wiatrem i rykiem fal głos Rivena.
Po kilkugodzinnej podróży dotarli wreszcie do zatoki i zacumowali w porcie Cove, przywitani swądem pożogi i choroby, jakie trawiły to miejsce.


- I krowy by tu nie utrzymał... - mruknął Eneel.
Zeszli na pomost i przywitali się z pracownikami portu, którzy pomogli im przycumować statki. Stanęli w szeregu i wlepili wzrok w zabudowania na północy miasta, a właściwie zgliszcza zabudowań w miejscu, gdzie pożar był najsroższy. Znajdujących się za nimi ogrodów praktycznie nie było już widać. Spostrzegli jakichś zbrojnych, w tym jednego ghula i jednego krasnoluda, którzy przyglądali im się z daleka, zaciskając palce na rękojeści broni.
- Spokój - rzekł Riven. - Żadnych bijatyk w mieście; przypłynęliśmy, żeby pomóc.
Ruszyli wgłąb miasta, gdzie wyszedł im naprzeciw Raziel, nowy władca Księstwa Cove. Wymienił uścisk dłoni z Rivenem.
- Chłopaki, brać się za wiadra! - zawołał Riven przez ramię. - Magowie, przyzwijcie żywiołaki wody! Zaczniemy od altany magicznej, potem budynek rzemieślników. I nie zapomnijcie o maskach! Przybyliśmy pomóc sojusznikom - zwrócił się do Raziela.


Ochotnicy otulili twarze maskami, by maksymalnie zniwelować skutki trujących oparów i zabrali się do gaszenia. Dwaj władcy, pogrążeni w rozmowie, stali z tyłu i koordynowali całą tę pracę.
Tymczasem wspomniany wcześniej ghul apatryda w płytowej zbroi zeskoczył z konia, rozpalił pochodnię i cisnął ją w miejsce, które dopiero co zostało ugaszone.
- E, Panie, co to ma być?! - zawołali ochotnicy.
- Puszczę tę osadę z dymem - oświadczył ghul grobowym głosem. - Wypalę całą tę zarazę!
Wybuchło małe zamieszanie, z którego znienacka wyłonili się dwaj władcy. Podbiegł również krasnolud, który obserwował ich od początku.
- Ghas! - zwrócił się do niego Raziel. - Jak ten tutaj... - Machnął dłonią w stronę ghula. - Dalej będzie próbował przeszkadzać, możesz czynić honory!
- Ale zara, zara... - Krasnolud spojrzał po zebranych. - To wy się bratacie z Bukanersami?
- Jesteśmy sojusznikami.
Skoncentrowane, nienawistne spojrzenia wszystkich ochotników spoczęły na krasnoludzie zza pleców władcy. Krasnolud podszedł do Rivena, nadal dzierżąc broń, a wówczas przy swoim władcy znaleźli się wszyscy Bukanersi, zasłaniając go własnymi ciałami.
- To co, w mieście się nie ciepiemy? - zapytał krasnolud.
- W mieście respektujemy prawa ludzkie i prawa boskie - odparł Riven.
- Nawet, jeśli niektórzy nie respektują ich nigdzie - dodał półgębkiem Halrand.
- Zgoda! - powiedział krasnolud. - Ale poza miastem, po staremu!

Wiele godzin zajęło ugaszenie altany magicznej, a uporanie się z pożarem w zabudowaniach handlowych pochłonęło jeszcze więcej czasu. Nie obyło się bez incydentów, takich jak spałowanie Nomara przez kogoś ze straży Cove, który dopiero przejął wartę i myślał, że ten atakuje miasto swoim żywiołakiem. Strażnik został zbesztany przez Raziela i odwołany ze służby. Natomiast w miejskiej kopalni natknięto się na górnika, który nic sobie nie robił z sytuacji i sprawiał wrażenie, jakby nie bardzo wiedział, co się właściwie dzieje.
- Panie, pożar wokoło! - wrzeszczeli do niego Bukanersi.
- Pożar? - powtórzył tępo, machając kilofem. - Eee, dzięki, już jadłem!
W końcu, kiedy wszyscy ochotnicy padali już ze zmęczenia i zrobiło się tak ciemno, że nikt nie widział sensu w dalszej pracy, zaczęto szykować się do powrotu.


- Dziękuję za pomoc - rzekł Raziel, wymieniając uścisk dłoni z Rivenem. - Musimy się jeszcze umówić na rozmowy o przyszłości naszego sojuszu.
- Twoje gołębie znają drogę - powiedział Riven. - Istotnie, musimy się kiedyś spotkać.
Bukanersi załadowali się na swoje okręty i odpłynęli w ciemną noc, machając jeszcze dłońmi do żegnających ich ludzi.
- Szlag by to - syknął Eneel. - Uświniłem sobie całą szatę popiołem.
Riven uśmiechnął się blado i powiedział:
- No widzisz? I tak ją trzeba spalić.
- Co?!
- Nasze maski i ubrania trzeba spalić. Nie możemy dopuścić, by zaraza przedostała się na Ziemie Piratów.
Wszyscy spojrzeli w stronę znikającego za horyzontem miasta Cove.
- Nie spodobałoby im się to.
- Dlatego mówię wam to dopiero tutaj. - Riven westchnął. - Zresztą, Cove tu nie ma nic do rzeczy, tu chodzi o względy bezpieczeństwa.
Halrand popukał w swoją zbroję.
- Mam spalić swoją płytówkę?!
Riven pokiwał głową z grobową miną, po czym skinął brodą w stronę niedźwiedzia polarnego.
- Niestety, jego też trzeba będzie spalić... Razem ze statkami, i w ogóle...
Zaległa chwila ciszy, po czym dało się słyszeć zduszony śmiech Halranda, odbijający się echem wewnątrz hełmu, a wkrótce zawtórowali mu inni.
- Żarty żartami, ale ubrania faktycznie spalimy. No, widać już ląd!


Po wyjściu na drewniany pomost, jeden z młodszych ochotników zrzucił z siebie wierzchnią warstwę ubrań i rozejrzał się w poszukiwaniu pochodni.
- No geniusz! - zawołał Halrand.
- Bęcwale, chcesz cały port puścić z dymem?! - ryknął Riven. - Ubrania spalimy na lądzie!
Kiedy tak stali półnago, trzęsąc się z zimna i obserwując rosnące płomienie, ktoś powiedział:
- Ale ten nowy władca Cove... Porządny gość, no nie?
Rozległy się pomruki potwierdzające tę opinię, a wówczas Halrand zatarł ręce i zawołał:
- No dobra, teraz gwóźdź programu. Idziemy do tawerny!

Następująca po tych wydarzeniach popijawa w karczmie będzie zapamiętana jako jedna z największych... i najbardziej kosztownych,
z uwagi na kompletne zdemolowanie głównej izby, porozbijany zapas wina i zdarty gobelin, w który odział się kompletnie nagi i kompletnie pijany
strażnik, którego imię tu pominiemy, wykrzykując hasła promujące władcę Rivena i sojusz z księstwem Cove.

Vorena Zirevet
Kronikarz Buccaneer’s Den
« Ostatnia zmiana: 2018 12 13, 23:49:09 wysłana przez Hal »

Offline Hal

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 6
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #10 dnia: 2018 12 22, 20:50:42 »
Władca Ziemi Piratów, Riven Z'ev Vidarr, odwiedził znajdujące się w Podmroku księstwo mrocznych elfów Har'oloth Videnn.
Udał się tam w eskorcie dwójki żołnierzy Czarnej Armady, a wizyta ta miała charakter dyplomatycznej misji na obcej ziemi.

Uczestnicy wyprawy przedostali się do Podmroku, by następnie skierować swoje wierzchowce w stronę wrót księstwa drowów. Doskonale znali ich położenie i zdawali sobie sprawę z niegościnności tej strony świata, jechali więc ostrożnie, rozglądając się w gęstym mroku. Nie napotkali jednak żadnego niebezpieczeństwa i bez problemu wkroczyli do Har'oloth Videnn, gdzie natychmiast powitał ich niemiły rechot jednego z miejscowych, który miał ich odprowadzić na miejsce rozmów.


Przemierzając księstwo, raz po raz wbijali wzrok w niewolników, poganianych i ciemiężonych ciężką pracą, którzy rzucali im błagalne spojrzenia lub próbowali wsiąknąć w otaczające ich skały, owinąć się pajęczyną i zasnąć wiecznym snem, który w tej sytuacji byłby wybawieniem. Po chwili zeskoczyli z wierzchowców i odprowadzili je w miejsce wskazane przez drowy.
Nie uszli kilku kroków, gdy Halrand potknął się i chwycił w panice idącego obok Daerthona, by po chwili zatańczyć z nim coś na wzór tańca egzotycznego, zanim wreszcie odzyskał równowagę.
- Wybacz... - wymamrotał. - Nic nie widzę! Ciemno tu jak w...
Zaprowadzeni zostali do komnaty z kamiennym stołem pośrodku, gdzie zasiedli samotrzeć po jednej stronie, mając naprzeciw siebie kapłankę. Pozostali tubylcy stanęli za jej plecami.


- Panów miałam już przyjemność poznać... - odezwała się kapłanka, patrząc na towarzyszy Rivena.
- Dziwne - mruknął Halrand w stronę swoich krajan. - Ja jej nie kojarzę, a wy?
- Środkowy to pan Riven, jak sądzę.
Było to bardziej stwierdzenie, niż pytanie, toteż władca Ziemi Piratów jedynie wyprostował się w krześle.
- Postawiłeś mnie w dwuznacznej sytuacji - ciągnęła kapłanka. - Słucham. Co masz mi do powiedzenia?
- To chyba jednak nie będzie spotkanie dyplomatyczne - powiedział Riven do swoich towarzyszy. Halrand złapał za rękojeść miecza, jednak władca go powstrzymał. - Niepotrzebnie zabierałem was ze sobą. - Zwrócił się w stronę kapłanki i podniósł głos. - Rozumiem, że nie chodzi o Wilcze Bractwo. Jaki był zatem cel waszej wizyty w naszym mieście?


- Splamiliście to święte miejsce swoją obecnością! - warknął jeden z młodszych drowów, został jednak uciszony przez kapłankę.
- Żywię ogromny szacunek do waszej rasy - powiedział Riven. - Ale trzymajcie swoich na wodzy.
Kapłanka uniosła brwi.
- Obrażanie nas w naszym domu to średni pomysł - wycedziła.
- Jak rozumiem... - Riven powiódł ręką w powietrzu. - Darzycie ogromnym szacunkiem to miejsce, wasz dom?
- Jaskinia jak każda inna - stwierdziła kapłanka.
Tym razem to Riven uniósł brwi.
- Sądziłem, że jest dla was świętym miejscem? - zapytał, spoglądając na młodego drowa. - Że nasza obecność tę świętość pokalała?
Nikt mu na to nie odpowiedział.
- Uciekinierzy z Nujelm zostali wyproszeni z naszego miasta - mówił Riven. - Jedyne, co robili, to marnotrawienie naszych środków. Żerowali na nas, a koniec końców podpalili naszą twierdzę. Wytropiliśmy ich, dowiedzieliśmy się, że ukrywają się tutaj. - Ponownie zagarnął dłonią powietrze. - Taki był powód mojej ostatniej wizyty. Przybyłem tutaj i zarżnąłem ich własnoręcznie w bibliotece obok, żeby nie marnować waszego czasu.
- Za wtargnięcie do Podmroku bez zaproszenia karą jest śmierć - warknęła kapłanka. - Moi krewni mówią mi, że jestem dla was nazbyt łaskawa. Zniszczyłeś moją własność. Mogłabym wystawić ci rachunek w krwi i złocie, ale... Ale mam inną propozycję.
Po krótkiej pauzie, w czasie której wszyscy obecni wymienili spojrzenia, kontynuowała:
- Za kilka dni przyprowadzicie mi dwoje niewolników. Stajennego i karczmarza. Mają się znać na swoim fachu i być zdatni do użytku. Wówczas... Być może... Twoje winy zostaną zapomniane. Jeśli nie spełnicie tych warunków... Cóż, ujmę to tak. Nawet skryci w swojej twierdzy za plecami straży, musicie liczyć się z naszą siłą...
Bukanersi zamrugali i wymienili spojrzenia, w których zaskoczenie mieszało się z rozbawieniem.
- Nie możecie ukrywać się tam wiecznie - powiedziała kapłanka.
- Rozumiem wasze oburzenie - rzekł Riven, uśmiechając się. - Rzeczywiście pozbawiłem was waszej własności. Jestem gotów spełnić te żądania, bo uważam je za uzasadnione. Chcę jednak, by to wymazało wszelkie niesnaski między nami.
Odpowiedział mu tylko śmiech wszystkich zebranych drowów.
- Te wasze naziemskie dowcipy... - Kapłanka pokręciła głową. - Lubię cię, Rivenie, dlatego obiecuję ci, że jeśli nie spełnisz naszych żądań, ciebie zabiję jako ostatniego.


Halrand kichnął donośnie, a echo tego kichnięcia odbiło się od skał, stalaktytów i stalagmitów na zewnątrz komnaty i zatrzęsło pajęczynami. Wszystkie pary oczu skierowały się na niego.
- Przepraszam - wymamrotał z załzawionymi oczami. "Mam uczulenie na pierdoły", dodał w myślach.
- Przyznam, że nie tego oczekiwałem po tym spotkaniu - wyznał Riven. - Spełnię wasze żądania, niech będzie to dowód mojego szacunku i dobrej woli... - zatrzymał wzrok na młodym, wyrywnym drowie.
- Do zobaczenia za trzy dni astralne - powiedziała kapłanka, powstając. - Macie przyprowadzić nam karczmarza i stajennego. W dobrym stanie.
Na zewnątrz okazało się, że dwóch towarzyszy Rivena zostało pozbawionych wierzchowców.
- Cholera, wdepnąłem w coś, co do... - Halrand błądził przez chwilę po omacku. - To twoja stopa, Daerthonie?
- To twój niedźwiedź - powiedział Riven, kręcąc głową.
W istocie, obydwa niedźwiedzie leżały trupem we własnych wymiocinach, a w powietrzu unosił się smród - jeszcze jeden, oprócz swądu siarki, zgnilizny i pyłu - przywodzący na myśl gazy po źle przetrawionym jedzeniu. Wierzchowce wojowników, nękane głodem z powodu przedłużających się obrad, postanowiły posilić się miejscowymi grzybami i przypłaciły to życiem.
- Było je nakarmić przed wyprawą - rzekł Riven, nie przestając wzdychać i prychać. - Nie liczyliście chyba na poczęstunek?
Wyszli więc z Podmroku pieszo, odprowadzani przez śmiejącego się strażnika, by ponownie bez przeszkód dotrzeć do Ziemi Piratów.

Władze Buccaneer's Den postanowiły wywiązać się z obietnicy. Strażnikowi Halrandowi zlecono osobiste zorganizowanie
dwojga niewolników, by następnie przekazać ich drowom z Har'oloth Videnn w momencie kolejnej wizyty.
Wydarzenia te zostaną opisane w kolejnym wpisie do kronik!
Vorena Zirevet
Kronikarz Buccaneer’s Den


Offline Hal

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 6
Odp: Dzieje Buccaneer's Den za panowanie Rivena Z'ev Vidarr
« Odpowiedź #11 dnia: 2019 01 11, 21:40:01 »
Z powodu wielu zawirowań i osobistych problemów, strażnicy nie mieli możliwości drobiazgowego przygotowania
planu porwania dwójki niewolników, którzy mieli zostać przekazać mrocznym elfom. Z tego też względu postanowiono
improwizować i, jak wyraził się jeden z nich, "zrobić to na pełnej petardzie", zwłaszcza, że naglił czas.

- No, to jadę! - zawołał Halrand i wskoczył na niedźwiedzia.
Niestety, niedźwiedziowi, wybudzonemu nagle z zasłużonej drzemki, najwyraźniej się to nie spodobało. Zrzucił jeźdźca z pleców, rycząc przeraźliwie. Halrand wylądował na kamiennej posadzce, z której natychmiast się podniósł, złorzecząc całemu światu.
- Bądź grzeczny, to po powrocie zapolujesz z wujkiem Daerthonem na dziczyznę!
Niedźwiedź wyglądał, jakby głęboko się nad tym zastanawiał, by po chwili ugiąć łapy i pozwolić się dosiąść.
- No, to jadę! - powtórzył Halrand i wyjechał na powierzchnię Ziemi Piratów, skąd miał udać się na kontynent.

Dotarł do Vesper, miasta mostów, które sprawiało wrażenie, jakby nie był to najlepszy okres w jego historii. Wiele witryn zabitych było dechami, a na brukowanej ulicy, mordą w kałuży, leżał jakiś wczorajszy dżentelmen. Halrand ominął go i skierował niedźwiedzia w stronę karczmy.


Bez zbędnych ceregieli wdarł się do budynku, korzystając z siły swojego wierzchowca i dobywając broni. Nie miał jednak z kim walczyć, bo karczma była opustoszała, jeśli nie liczyć kilkorga dżentelmenów niemniej wczorajszych, niż jegomość odpoczywający na ulicy.
- Śmierć Britishom! - zawył jeden z nich, zezując na Halranda i kwitując swą wypowiedź donośnym beknięciem.
Halrand zeskoczył z misia i skierował się do szynkwasu, gdzie stał karczmarz, wycierając szklany kufel, który robił się coraz brudniejszy.
- Jesteś właścicielem? - zapytał karczmarza.
- Nie, panie - burknął. - Robię tu od paru dni.
Halrand wzruszył ramionami i bez żadnego wstępu zdzielił oberżystę rękojeścią miecza w łeb, także ten osunął się bez zmysłów w jego ramiona.


Karczmarz został wywleczony na zewnątrz i przywiązany do obszernego cielska niedźwiedzia. Halrand rozglądał się raz po raz po okolicy, spodziewając się reakcji, jednak jedyną reakcją na owo zajście było to, że jeden z bywalców karczmy zachrapał, ocknął się i podszedł do szynkwasu, każąc nalać sobie piwa, by następnie złożyć głowę na ramionach i zasnąć ponownie w pozycji półstojącej.
Podobny los, co karczmarza, spotkał tresera zwierząt, którego Halrand napotkał w czymś, co z braku innego słowa, należy nazwać stajnią. Ów treser wydawał się nie do końca wiedzieć, gdzie właściwie się znajduje i co tu robi, więc nie potrzebował nawet zachęty w postaci uderzenia w potylicę.
I tak oto Halrand Alreven opuścił Vesper w biały dzień, z dwoma jeńcami, związanymi i zakneblowanymi na niedźwiedziu, w związku z czym było mu bardzo niewygodnie i kilkakrotnie omal nie spadł ze zwierzęcia. Napotkał jakąś wieśniaczkę, która wybałuszyła na niego oczy i czmychnęła z drogi, wrzeszcząc w niebogłosy, więc przyspieszył, ponaglając misia i już po paru godzinach stał z powrotem w porcie Ziemi Piratów.


- Rivenie, mam! - zawołał, ześlizgując się z misia. - Dwójka całkiem świeżych i zdatnych do użytku jeńców.
Jego oczom ukazała się jednak inna dwójka, znacznie od Vesperczyków ciemniejsza i bardziej złowroga - dwójka drowów z poselstwem, stojących nieopodal Rivena...

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Dzieje Buccaneer's Den
« Odpowiedź #12 dnia: 2020 01 30, 07:33:46 »
Koniec epidemii

   Nowa władczyni Ziem Piratów, będąca niegdyś podopieczną Rivena, nie raz, nie dwa dbająca o dobro zwykłych obywateli miasta, nie zaś armii walczących z dawno zapomnianych powodów, niezwłocznie po objęciu stanowiska zajęła się zarazą trawiącą Buccaneer's Den.
   Po zebraniu odpowiednich informacji zbadała stan kilku wybranych pracowników miejskich po czym, będąc wprawną alchemiczką i zielarką przystąpiła do sporządzania odpowiednich wywarów leczniczych. Gdy wszystko było już gotowe, skrupulatnie spakowała leki i w pośpiechu opuściła swoją pracownię. Pierwszych kilku pacjentów postanowiła zbadać sama, instruując o sposobie leczenia, dawkowaniu wywarów i innych zaleceniach, które miały pomóc im zwalczyć grypę buccaneeryjską.


   Mimo szczerych chęci nie była w stanie sama zająć się wszystkimi zarażonymi. Było ich zbyt wielu. Korzystając z rady obwoływacza miejskiego, który jak nikt inny znał aktualną sytuację w mieście, poprosiła o pomoc Aptekarkę Miejską. Pałała ona entuzjazmem dorównującym naszej nowej Władczyni. Sama chciała zająć się leczeniem, gdyby nie to, że brakowało jej środków na zakup leków. Były władca przeznaczył na ten cel jedynie niewielkie środki, które nie wystarczyły na walkę z epidemią, która wybuchła na taką skalę. Gdy Eldora przekazała potrzebne leki i instrukcje, Aptekarka niezwłocznie wzięła się do roboty.


   Dzięki zaangażowaniu Władczyni i Aptekarki zaraza została opanowana. Władze miasta przestrzegają jednak przed niewielkim ogniskiem choroby w łaźni miejskiej, która została objęta kwarantanną. Na czas nieokreślony do kąpieli powinno używać się przegotowanej wody morskiej lub z innych źródeł.


   Całkowite wyplewienie zarazy z Ziem Piratów wymaga także zaangażowania samych obywateli. Jeśli ktoś z mieszkańców lub przejezdnych zauważy u siebie objawy grypy powinien niezwłocznie zażyć lek, aby zdusić chorobę w zarodku. W tym celu otworzono nowe stanowisko na targu miejskim na którym zakupić można potrzebne leki. Na stanowisku znajduje się także książka, która opisuje objawy znanych chorób i sposób ich leczenia. Jeśli kogoś nie stać na zakup medykamentów należy zgłosić się do władz miasta, które pokryją koszty leczenia.


Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Dzieje Buccaneer's Den
« Odpowiedź #13 dnia: 2020 01 30, 07:37:10 »
O G Ł O S Z E N I A

Nowa Władza
Stanowisko Władcy Ziem Piratów obejmuje Eldora, Driada będąca niegdyś podopieczną byłego władcy Rivena Z'ev Vidarr, która nie raz dbała o interesy zwykłych mieszkańców, mająca zupełnie inne poglądy i nie angażująca się w spory frakcji walczących. Tym samym miasto staje się w pełni neutralne i zaprasza na swoje ziemie wszystkich, którzy pragną zacząć od początku na wyspie wolnej od konfliktów.

Amnestia
W związku ze zmianą władzy i statusu miasta zostają wyczyszczone listy banitów. Nie sposób zweryfikować kto został wygnany słusznie, za przewinienia przeciwko interesom miasta, a kto został wygnany z powodów politycznych. Dlatego też wszyscy dostają drugą szansę. To jak ją wykorzystają zależy tylko od nich.

Prawa Miejskie
Rozpoczęto pracę nad spisaniem nowych, sprawiedliwych praw miejskich. Do czasu ich ogłoszenia prosimy o zachowanie rozwagi, gdyż wszelkie niejasności rozwiewał będzie Władca, według własnego osądu. Na wstępie możemy ogłosić, że na terenie całej wysypy, nie tylko samego miasta obowiązywać będzie całkowity zakaz walk. Zasada ta obowiązuje już od dnia dzisiejszego i jej łamanie, w oparciu o dowody, będzie karane banicją.

Rada Miasta
W związku iż nowej władzy zależy na tym, żeby obywatele czynnie brali udział w zarządzaniu miastem utworzona zostanie Rada Miejska, w której skład wchodzić będą doradcy wybierani spośród obywateli, mający realny wpływ na podejmowane decyzje. Szczegółowe informacje pojawią się wkrótce. Organizowane będą również spotkania z obywatelami, którzy będą mogli przedstawić swoje prośby i sugestie.

Straż Miejska
Jednocześnie pragniemy ogłosić nabór do Straży Miejskiej. Wymogiem jest obywatelstwo i posiadanie praw wyborczych. Wybrani zostaną najlepsi spośród kandydatów. Zdolności bojowe nie są wymagane jednak będą dodatkowym atutem. Podobnie jak umiejętność wykrywania osób kroczących w cieniu.

Targowisko Miejskie
W związku z niewielką ilością miejsc na targowisku ogłoszony zostanie przetarg. Stanowiska obejmą osoby, które przedstawią najlepszą ofertę. Władzom miasta zależy na różnorodnym asortymencie i atrakcyjnych cenach. Dlatego też dążyć będziemy do tego, aby nie powtarzał się asortyment na różnych stanowiskach. Pod uwagę będzie brany zakres usług danego kupca, poziom cen, a także obywatelstwo. Nie oznacza to jednak, że osoby nie będące obywatelami, które przedstawią atrakcyjną ofertę nie będą miały szansy pozyskać stanowiska. Na targu będą prowadzone kontrole, które będą miały na celu weryfikacje czy właściciel stanowiska wywiązuje się z umowy, utrzymuje odpowiedni poziom cen, zakres asortymentu i regularność dostaw. Jeśli stanowisko zostanie obsadzone najlepszymi ofertami, a wciąż będą napływać kolejne zgłoszenia, pod mostem miejskim zostanie otworzony dom handlowy, w którym także będzie można obsadzić kupca.

Igrzyska Miejskie
W niedalekiej przyszłości wznowiona będzie stara inicjatywa Igrzysk Miejskich: http://dm-uo.pl/forum/index.php/topic,31988.0.html

Zapraszamy do Buccanner's Den
Niech te ogłoszenie będzie przedsmakiem nadchodzących zmian. Jednocześnie chcielibyśmy serdecznie zaprosić wszystkich do zapisania się do miasta. Nie pożałujecie tej decyzji.

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Dzieje Buccaneer's Den
« Odpowiedź #14 dnia: 2020 01 30, 11:46:43 »
O G Ł O S Z E N I A

Nabór do straży
Władze Ziem Piratów ogłaszają nabór do straży. W szeregach gwardii czekają miejsca na przedstawicieli frakcji PvP (1 miejsce na frakcję) oraz na graczy neutralnych (pozostałe miejsca). Warunkiem zgłoszenia się do straży jest posiadanie obywatelstwa w Buccanner's Den i praw wyborczych. Podanie powinno zawierać pełne imię postaci, przynależność do frakcji pvp lub deklarację neutralności, umiejętności przydatne w obowiązkach strażnika (np. wykrywanie, tropienie, um. bojowe, ale i też atuty samego kandydata np. bezstronność) oraz krótkie uzasadnienie czemu mamy wybrać akurat Ciebie. Zgłoszenia proszę przesyłać PW, na Discordzie, lub jeśli komuś zależy na anonimowości wrzucać zgłoszenie w formie listu do skrzyni przy kamieniu miejskim.

Konkurs na stanowisko kupieckie
Władzom miasta zależy na jak najatrakcyjniejszej ofercie targowiska miejskiego. W związku iż liczba stanowisk jest bardzo skromna ogłaszamy konkurs. Osoby, które pragną wystawić swojego kupca proszone są o wysłanie zgłoszenia. Stanowiska zajęte poza konkursem będą eksmitowane. Zgłoszenie powinno zawierać pełne imie postaci, obywatelstwo, zakres asortymentu wraz z poziomem ceny oraz częstotliwość dostaw. Głównymi czynnikami przy wyborze osób będzie poziom ceny i różnorodność towarów. Będziemy się także starać żeby nie powtarzały się towary na różnych stanowiskach. Unikniemy tym sposobem konkurencji, jednocześnie zapewnimy szeroki wachlarz towarów na targu, niski poziom cen i częste dostawy. Jeśli konkurs spotka się z dużym zainteresowaniem, będziemy ubiegać się o utworzenie dodatkowego domu handlowego przed miastem. Zgłoszenia proszę przesyłać PW, na Discordzie, lub jeśli komuś zależy na anonimowości wrzucać zgłoszenie w formie listu do skrzyni przy kamieniu miejskim.