Wyprawa do Podmroku
Władca siedział jak zwykle w miejskich komnatach, z nogami założonymi na stół, zasypany stertą dokumentów, skrupulatnie podpisując jeden po drugim. Nagle stalowe drzwi z impetem uderzył o kamienne ściany izby, a do pokoju wbiegł zadyszany goniec. „Mamy! Znaleźliśmy ich! Odnaleźliśmy uciekinierów z Nujelm” – rzekł posłaniec. Nie trzeba było długo czekać, a Riven, w pełnym rynsztunku czekał u bram Twierdzy Buccaneer’s Den. „Poślijcie po Arnatha, potrzebuje go u swego boku” – stwierdził stanowczo Władca. Po chwili w rogu Twierdzy zaczęły tlić się iskry, w których miejscu zaczął formować się kształt czarnego maga. Arnath przybył na wołanie Władcy.
[...]
Nagle z oddali usłyszeć można było strażników zmierzających w kierunku Biblioteki. Nie mogli zostać tu ani chwili dłużej. Nie sprzątając miejsca mordu wymknęli się bocznym wyjściem kierując się w stronę bramy. Riven kątem oka dostrzegł strażników idących z naprzeciwka. Musieli się gdzieś ukryć, nie było chwili do stracenia. Bezszelestnie wślizgnęli się do Banku, gdzie ich oczom ukazała się porwana przed kilku dniami pracownica banku Cove. Uciszyli ją gestem dłoni, pokazując przy tym emblematy Buccaneer’s Den. Kobieta nie była tu z własnej woli, jej noga była skrępowana łańcuchami przymocowanymi do podłogi. Nie mogła uciec. Była pobita, wygłodzona. Wiedzieli, że muszą jej pomóc, jednak kroki były coraz głośniejsze. Podbiegli do kobiety odcinając jej sztyletem kosmyk włosów jako dowód, że ją odnaleźli. „Wrócimy po Ciebie” – obiecali, po czym w pośpiechu ruszyli do ucieczki.
Całość opowiadania pod linkiem: http://dm-uo.pl/forum/index.php/topic,31984.0.html