Autor Wątek: Cicha noc, ciemna noc...  (Przeczytany 2448 razy)

Offline Aqe

  • Administrator
  • Zarejestrowany
  • *****
  • Wiadomości: 2457
Cicha noc, ciemna noc...
« dnia: 2018 11 12, 14:54:41 »
Na prośbę gracza który chce pozostać anonimowy.

Cytuj
Noc jak to noc, może być spokojna, a może przynieść wiele ciekawych niespodzianek. Tak było i tym razem. Zmęczeni nieustannym przebywaniem w miejscu pełnym ludzi, dwóch towarzyszy broni wpadło na plan. Po co siedzieć tu, kiedy można być gdzie indziej? W miejscu bardziej przyjaznym? Ale żeby być tam, potrzeba usług co najmniej paru osób, aby nie wracać codziennie do zatłoczonych miast. Po krótkiej naradzie ów towarzysze doszli do wnioski, że ich pierwszą ofiarą będzie bankier z Cove. Po ustaleniu szczegółów, kamraci przystąpili do działania. Dzielny wojownik podjął się sprowadzenia na miasto paskudnej bestii, Rogatego Pomiota, aby straż miała zajęcie. Mag natomiast zajął się osłabieniem magicznej bramy chroniącej miasto, oraz małymi "negocjacjami" z bankierką.
- Pójdziesz ze mną.
Bankierka spojrzała w stronę dobiegającego głosu i zaśmiała się pod nosem.
- No już już, nie żartuj sobie i daj mi spokój, bo zawołam strażnika.
Mag wyraźnie się zirytował.
- Pójdziesz, a tymczasem zamilcz, bo nie mam ochoty Cię słuchać.
*Cursivum Spadrae*
Bankierka chciała krzyknąć, ale żaden, najmniejszy i najcichszy dźwięk nie był w stanie wydobyć się z jej ust. Przerażona wybiegła z banku. Po drodze, biegnąć w stronę studni zaczepiła paru przechodniów, ale nikt nie zareagował.
Nagle za jej plecami pojawił się mag, który rzucił na nią klątwę.
- A teraz uważnie mnie posłuchasz. Pójdziesz grzecznie ze mną, bo i tak nie masz wyjścia. Jeśli nie będziesz się szarpała, to bestia którą mój towarzysz prowadzi właśnie pod miasto, nie wejdzie do niego. Jednak przy jakiejkolwiek próbie oporu, zaproszę ją do środka. I wasza magiczna brama nic nie pomoże, odpowiednio ją osłabiłem aby ta istota mogła znaleźć się w centrum miasta.
Mag zacisnął na nadgarstkach bankierki węzły, po czym szarpnął ją lekko.
- Idziemy.
W tym momencie do miasta dotarł Wojownik.
- Bestia pod bramą.
- Może dajmy człowiekowi znać, że nie żartujemy sobie. Sprowadź do miasta coś, co nim trochę zatrzęsie.
Wojownik uśmiechnął się szyderczo, a za jego plecami z cienia wyłonił się Pajęczy Lord.
- Idź, posil się w kopalni...
Stworzenie zapiszczało i pobiegło w stronę kopalni Cove.
- A więc chodźmy. Czas na nas.
W mieście zapanowało poruszenie, gdyż zwiadowcy spostrzegli u bram miasta Bestię z lasów Yew.
- Do boju! - krzyknął kapitan straży, po czym wszyscy ruszyli stawić czoła potworowi.
Wykorzystując panujące w mieście poruszenie, mag otworzył bramę.
- Właź - popchnął bankierkę. - Teraz będziesz służyła nam..
Bankierka chciała krzyknąć ale nadal na próżno. Próbowała się wyrwać ale mężczyźni byli silniejsi. Po krótkiej chwili nieszczęsna bankierka znalazła się w miejscu niesamowicie odległym od rodzimego miasta. Bankierka bardzo niechętnie stawiała kolejny krok przed siebie.
- Szybciej, nie mamy całej nocy. - popędził wojownik.
Po kolejnych paru minutach grupka stanęła przed potężnymi drzwiami. Mag pchnął wrota, a wojownik wepchnął pół przytomną bankierkę do środka.
- To Twoje nowe miejsce pracy. Kosztowności do liczenia masz o wiele więcej niż w tej swojej dziurze. A teraz zabieraj się do roboty.
Bankierka nagle ożywiła się i zatarła ręce.
- Noooo trzeba było tak od razu. Zabieram się do pracy Panie...


 

Offline Dezzmond

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 189
Odp: Cicha noc, ciemna noc...
« Odpowiedź #1 dnia: 2018 11 18, 21:09:26 »
Wyprawa do Podmroku

Władca siedział jak zwykle w miejskich komnatach, z nogami założonymi na stół, zasypany stertą dokumentów, skrupulatnie podpisując jeden po drugim. Nagle stalowe drzwi z impetem uderzył o kamienne ściany izby, a do pokoju wbiegł zadyszany goniec. „Mamy! Znaleźliśmy ich! Odnaleźliśmy uciekinierów z Nujelm” – rzekł posłaniec. Nie trzeba było długo czekać, a Riven, w pełnym rynsztunku czekał u bram Twierdzy Buccaneer’s Den. „Poślijcie po Arnatha, potrzebuje go u swego boku” – stwierdził stanowczo Władca. Po chwili w rogu Twierdzy zaczęły tlić się iskry, w których miejscu zaczął formować się kształt czarnego maga. Arnath przybył na wołanie Władcy.

[...]


Nagle z oddali usłyszeć można było strażników zmierzających w kierunku Biblioteki. Nie mogli zostać tu ani chwili dłużej. Nie sprzątając miejsca mordu wymknęli się bocznym wyjściem kierując się w stronę bramy. Riven kątem oka dostrzegł strażników idących z naprzeciwka. Musieli się gdzieś ukryć, nie było chwili do stracenia. Bezszelestnie wślizgnęli się do Banku, gdzie ich oczom ukazała się porwana przed kilku dniami pracownica banku Cove. Uciszyli ją gestem dłoni, pokazując przy tym emblematy Buccaneer’s Den. Kobieta nie była tu z własnej woli, jej noga była skrępowana łańcuchami przymocowanymi do podłogi. Nie mogła uciec. Była pobita, wygłodzona. Wiedzieli, że muszą jej pomóc, jednak kroki były coraz głośniejsze. Podbiegli do kobiety odcinając jej sztyletem kosmyk włosów jako dowód, że ją odnaleźli. „Wrócimy po Ciebie” – obiecali, po czym w pośpiechu ruszyli do ucieczki.

Całość opowiadania pod linkiem: http://dm-uo.pl/forum/index.php/topic,31984.0.html