Autor Wątek: Kroniki Cove  (Przeczytany 2846 razy)

Offline ^_^

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 948
Kroniki Cove
« dnia: 2018 12 14, 20:16:51 »
     Odkąd pamiętam, Cove było miastem, które przebijało każde inne miasto pod względem zagospodarowania przestrzeni, podejścia władcy do mieszkańców. Ale to wszystko się zmieniło. Ktoś to zmienił... Nieznana postać w kapturze, za którą podążał zapach zgnilizny. Jednego dnia, z miasta tętniącego życiem, Cove zaczęło pogrążać się w rozkładzie. Woda w studni zgęstniała, przybrała zgniłozielony kolor, urzędnikom zaczęło doskwierać przeróżne dolegliwości, z czasem prowadzące do ich śmierci. Na początki nikt tego nie dostrzegał, każdy to ignorował. Gdy jednego wynosili przez drzwi, drugi szedł zająć jego miejsce. Do czasu. Przerażeni pracownicy miejscy, zamiast zajmować posadę, zaczęli uciekać z miasta w obawie, że i ich dotknie plaga.
   Ówczesna władza dostrzegła w końcu problem. Konwencjonalne leki nie pomagały, dlatego też zwrócili się o pomoc do Druidów. Ci jednak oburzeni ich obojętnością na problemy miasta, odmówili pomocy i kazali rozwiązać problem po swojemu. Wtedy też zapadła najbardziej desperacka z możliwych decyzji, która doprowadziła miasto do obecnego stanu....
   Rennard, Aurian oraz Ghassillur sprowadzili do miasta najznamienitszy spirytus krasnoludzki. Bynajmniej nie po to, żeby go wypić i zapomnieć o problemie. Baryłki i kegi porozstawiali w domu rzemiosła, pozostawiając chorych, niczego nie świadomych urzędników w środku. Tego łatwo palnego alkoholu było tak koszmarnie dużo, że wystarczyło by go dla każdej istoty żyjącej w Sosarii. Potem to tylko formalność. Stężenie alkoholu było na tyle duże, że powstałą silna eksplozja, która rozniosła płonące odłamki po całym mieście. Płonęła altana magii, ogrody, drzewa, jak również i kwiaciarnia na wzniesieniu. Miasto stanęło w płomieniach.
   Po eksplozji, na ratunek przybył każdy kto mógł. Stary, młody, niezależnie od profesji. Niezależnie czy jeden był dla drugiego wrogiem. Każdy chciał ugasić miasto. Siedlisko zarazy zostało zniszczone, ale jednocześnie wywołało inną plagę. Pod wpływem ognia, zerwana została pieczęć, nałożona przez Gnijącego Wędrowca, w razie takiej próby zwalczenia choroby. Ze zgliszczy domu rzemiosła wyłonił się ogromny wulkaniczny smok.
                                                                                                 
        Z zaciekłością rzucił się na gaszących pożar mieszkańców, zabijając wielu z nich. Tak, to była ciężka walka. Jednak w mieście znaleźli się śmiałkowie, którzy nie raz stawiali czoła takim jak również potężniejszym bestiom. Po zaciekłej walce Bestia runęła na ziemię, a mieszkańcy resztką sił dogasili to, co byli w stanie. Tak właśnie doszło do zniszczenia niegdyś dumnego miasta, jakim było Cove.

   Jednak tam gdzie coś się kończy, coś również się zaczyna. Mimo, że miast popadło w ruinę mam nadzieję, że w niedługim czasie stanie na nogi. Tak żeby mogło znowu być przykładem współpracy między wieloma nacjami. Jako jego nowy burmistrz właśnie na to liczę.... Koniec wpisu do kroniki.
                                                                                                   R

 

Offline zwis

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 531
Odp: Kroniki Cove
« Odpowiedź #1 dnia: 2018 12 15, 16:06:37 »
Informacja dla Władzy Cove !!!

Jeżeli tak dalej będzie to ta zaraza zaś tu przylezie !
Weźcie się za tych co kaszlą ! bo zaczyna się to robić śmieszne !
Zwracasz uwagę to Ci się śmieją w twarz i nic se z tym nie robią !
Zobacza kolejnego kaszlącego ! Zwrócę uwagę ! Toporem !


*podpisał* Ghassillur ..