Strażnik równowagi
Z wielkiego czarnego obłoku wyłonił się on - Cały na czarno...
* * *
Mag rozejrzał się po okolicy...
Grunt spalony doszczętnie, drzewa również, wszędobylskie robactwo upierdliwe bardziej niż niejeden Ork*wink*
*W sumie podoba mi się tu, pomyślał... Ale ja tu nie po to.*
Ruszył na przód w głąb drzew, wyczuwając co raz większy chłód.
Jego oczom ukazała się bardzo szpetna, nieumarła istota emanująca aurą śmierci.
- Krocząca Śmierć - -
Niezgrabnie machnął kosturem w geście powitania -
Krocząca Śmierć odpowiedziała niezrozumiałym żywym istotom memłaniem- Równowaga świata została zachwiana - zaczął Mag...
- Żywe istoty zdają się opierać śmierci... Nie powinno tak być!
- Równowaga musi zostać zachowana! *krzyknął*-
Istota przekręciła łeb na bok przyglądając się wściekłemu czarodziejowi- Ty... Ty miałaś jej pilnować! Pan dał Ci wolną rękę w tym jak to będziesz robić... - kontynuował...
- Za tę nieudolność czeka Cię kara... *Tym razem umrzesz na dobre - pomyślał*Mag zaczął inkantować zaklęcie i po chwili nieumarlak znalazł się w klatce stworzonej z paraliżującej energii
Rzucając jedną klątwę za drugą w swej wściekłości Mag posłał w stronę swojej ofiary zaklęcie Unicestwienia...
*Giń w imię Netherila - wykrzyczał*Truchło padło na spaloną glebę wydobywając z siebie ostatni dech
- I Ciebie nazywali Kroczącą Śmiercią... *parsknął*
*Wszystko muszę robić sam - pomyślał...*C.D.N...