Autor Wątek: Mag śmierci - Zachwiana równowaga  (Przeczytany 6997 razy)

Offline sillence

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 75
  • LoA!
Mag śmierci - Zachwiana równowaga
« dnia: 2020 11 07, 10:53:56 »


Elgard - Posłaniec Apokalipsy

Składając na ołtarzu ofiarę z dziewki z Minoc - zaprzysiągł wieczną posługę swemu Panu - Bogu Śmierci Netherilowi...

* * *

Mag jak co dzień spoglądał w swą magiczną kulę - widział w niej Otchłań...
Otrzymał ten dar od samego Netherila za swą wierną posługę.
Gdy patrzył w odmęty ciemności zauważył, że coś się nie zgadza...
Dusz pojawia się z dnia na dzień co raz mniej...

- Równowaga została naruszona *Mag zwrócił się do siebie w myślach*
- Niewielu nekromantów zostało na tym świecie... Czyżby siły natury przybierały na mocy?*Zastanowił się*
Czas przyjrzeć się temu z bliska... *Myśli swe skierował ku Bastionom Natury - Lasom*

Ale najpierw...

 - Ubrał swą zbroję splecioną z kości poległych demonów, odział się w szaty czarne jak sama otchłań, chwycił magiczny kostur i wsiadł na grzbiet Apokalipsy - swego wiernego koszmara i przeniósł się czarem teleportacji w odległe krainy...

C.D.N...

 

Offline sillence

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 75
  • LoA!
Odp: Mag śmierci - Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #1 dnia: 2020 11 07, 11:33:04 »
Strażnik równowagi

Z wielkiego czarnego obłoku wyłonił się on - Cały na czarno...

* * *

Mag rozejrzał się po okolicy...
Grunt spalony doszczętnie, drzewa również, wszędobylskie robactwo upierdliwe bardziej niż niejeden Ork*wink*

*W sumie podoba mi się tu, pomyślał... Ale ja tu nie po to.*

Ruszył na przód w głąb drzew, wyczuwając co raz większy chłód.
Jego oczom ukazała się bardzo szpetna, nieumarła istota emanująca aurą śmierci.

- Krocząca Śmierć -

- Niezgrabnie machnął kosturem w geście powitania
 - Krocząca Śmierć odpowiedziała niezrozumiałym żywym istotom memłaniem
- Równowaga świata została zachwiana - zaczął Mag...
- Żywe istoty zdają się opierać śmierci... Nie powinno tak być!
- Równowaga musi zostać zachowana!
*krzyknął*
- Istota przekręciła łeb na bok przyglądając się wściekłemu czarodziejowi
- Ty... Ty miałaś jej pilnować! Pan dał Ci wolną rękę w tym jak to będziesz robić... - kontynuował...
- Za tę nieudolność czeka Cię kara...
*Tym razem umrzesz na dobre - pomyślał*

Mag zaczął inkantować zaklęcie i po chwili nieumarlak znalazł się w klatce stworzonej z paraliżującej energii
Rzucając jedną klątwę za drugą w swej wściekłości Mag posłał w stronę swojej ofiary zaklęcie Unicestwienia...

*Giń w imię Netherila - wykrzyczał*

Truchło padło na spaloną glebę wydobywając z siebie ostatni dech

- I Ciebie nazywali Kroczącą Śmiercią... *parsknął*



*Wszystko muszę robić sam - pomyślał...*

C.D.N...
« Ostatnia zmiana: 2020 11 07, 21:12:15 wysłana przez sillence »

Offline sillence

  • Gracze DM
  • Zarejestrowany
  • Wiadomości: 75
  • LoA!
Odp: Mag śmierci - Zachwiana równowaga
« Odpowiedź #2 dnia: 2020 11 07, 21:08:21 »
Bastion Natury


Wybór nie istnieje. Wybór to złudzenie. Wybór to wymysł ludzkości...

* * *

Mag długie godziny przedzierał się przez zielony gąszcz leżący tuż pod zniszczonym miastem - Trinsic.
- Jeśli chcesz coś zrobić porządnie, musisz to zrobić sam - *pomyślał*
Po czym pognał ku widocznej w oddali łodzi przycumowanej przy brzegu.
- Jeśli załoga tego statku zabierze mnie na tę wyspę, zostanie sowicie wynagrodzona...
 *uśmiechnął się szelmowsko machając mapą z zaznaczoną pozycją wyspy*
- Tt..Tt...Ttyy, na tą wyspę? - wydukał kapitan z trudem przyglądając się odzianemu w czerń czarnoksiężnikowi
- Jj...jjjja. - Wydukał śmiejąc się...
- Jest tam, a w zasadzie żyje tam coś... co mnie bardzo interesuje - Jego mina spoważniała
- Aa...ale to jest świątynia Pa... - przerwał mu Elgard
- Wiem czyja to świątynia - rzekł...
- I właśnie dlatego chcę tam dotrzeć - podkreślił...
- Chcesz zarobić więcej złota niż w życiu widziałeś? To zabierz mnie tam i nie pytaj o nic więcej. - Zakończył wypowiedź wymownie potrząsając wielką sakwą pełną złota i kamieni szlachetnych...


Nie trzeba było długo czekać na odpowiedź kapitana statku który po chwili zaczął wydawać rozkazy swojej załodze.
- Wyciągać kotwice! Żagle na maszt! Odpływamy na wschód! - Wykrzyczał pełnią sił...

* * *

Podróż trwała cała noc.
Elgard wstał i rozprostował stuletnie kości...
W oddali dostrzegał już gęsto zalesioną wyspę w centrum której znajdowała się świątynia zbudowana z piaskowca, unosząca się ponad korony drzew...
*Nadszedł czas - Mag mruknął do siebie pod nosem i chwytając za kostur zaczął inkantować zaklęcie*

- Umbrae Tenebrae Venarent -

W jednym momencie całą wyspę spowiła mgła, a gdy dotarli do brzegu dostrzegli efekt klątwy - mieszkańców wyspy, tułających się resztkami sił po nabrzeżu, dławiących się własną krwią... Wielu z nich nie przeżyło.
- Kruche stworzenia - powiedział z zażenowaniem czarodziej dobijając resztkę żywych istot
- Radzę wam szybko stąd odpłynąć... - zachichotał galopując wprost w gęstą mgłę...

C.D.N...