Autor Wątek: Niepokój  (Przeczytany 6854 razy)

Offline mart

  • Ekipa DM
  • Zarejestrowany
  • *****
  • Wiadomości: 2077
Niepokój
« dnia: 2021 02 15, 17:07:35 »
Mężczyzna odpoczywał na kamieniu w pobliżu rzeki. Rozległy głaz był na tyle obszerny, że bez trudu można było zająć na nim wygodną pozycję. Ogromny, skórzany plecak z dziesiątkami kieszonek robił za oparcie dla pleców a płaszcz dzielił go od chłodu skały. Woda szumiała kojąco, z pobliskich drzew dochodził go ptasi trel. Samo wsłuchanie się w dźwięki natury otaczające go zewsząd mogło być namiastką medytacji. Mężczyzna tlił w cybuchu tytoń wymieszany z suszonym zielem delektując się aromatem kompozycji. Przystawiając fajkę do ust co i rusz wypuszczał ogromną siwą jak jego włosy chmurę dymu z płuc. Miejsce które wybrał na odpoczynek skryte było w cieniu ale już kilka metrów od niego słońce oświetlało soczyście zieloną trawę.

Ta chwila mogłaby trwać wiecznie – pomyślał.

Nic nie zakłócało jego spokoju, nie kłopotał się odmierzaniem czasu, wszakże nigdzie się nie spieszył. Od czasu do czasu wyszukiwał niewielki kamień w swojej okolicy i z rozmachem ciskał go w kierunku wody. Obserwował jak otoczak ślizgał się po powierzchni odbijając się raz za razem zostawiając za sobą ślady okręgów. Kamień jak to kamień niknął po chwili w toni a kręgi rozchodząc się pozostawały jeszcze przez moment. Mężczyzna starał się nie rozmyślać. Starał się nie zadręczać swojego umysłu wspomnieniami, wątpliwościami i rozterkami. Liczyła się tylko ta idealna chwila, tu i teraz gdy był daleko od tego wszystkiego co zachęciło go do odejścia. Odpoczywał  i nic nie zakłócało jego spo…

- Wygodnie tak na kamieniu, nie lepie na trawie? – Młoda kobieta unosząc dłoń w przyjaznym geście powitania odezwała się do niego.

Nie usłyszał jak nadchodzi. Pojawiła się jakby znikąd. Miał doskonały słuch ale… może stracił czujność starając się odgonić natłok myśli? Skinął tylko głową nie podejmując jeszcze dialogu. Liczył, że kobieta odejdzie gdy nie okaże jej zainteresowania. To czasem działało na bezpańskie psy, niestety w tym konkretnym przypadku nie sprawdziło się.

- Można się dosiąść? – Zapytała niespeszona jego obojętnością. Nie czekając na odpowiedz ruszyła w jego stronę.

Mężczyzna westchnął cicho przyglądając jej się uważniej. Było w niej coś znajomego, choć nie miał pojęcia co. Miała długie kasztanowe włosy, ogromne oczy i śniadą cerę. Ubrana była  zwyczajnie jak na kogoś w podróży. Wygodne buty, długie szare spodnie i luźna koszula, rozpięta od trzeciego guzika w górę.

- Nad czym tak myślisz? – Zapytała odzywając się po raz trzeci.

- Właściwie to staram się nie myśleć. Odpoczywałem przed dalszą drogą. – Odpowiedział oszczędnie dobierając słowa. Naprawdę nie miał ochoty na dialog.

- Nie da się nie myśleć o niczym. Im bardziej się człowiek stara je ignorować tym bardziej natarczywe myśli przychodzą same, nieproszone. – Zagadnęła nieco ironicznie do obecnej sytuacji.

Mężczyzna westchnął znów, tym razem głośniej. Zmienił pozycję i zaczął się podnosić. Skoro jego odpoczynek został już zakłócony nie miał ochoty pozostawać tu dłużej. Był poirytowany. Niegdyś uważał się za oazę spokoju, ale obecnie zszargane nerwy sprawiały, że nawet najmniejsze niedogodności powodowały u niego złość. Starał się nawet nie patrzeć w stronę kobiety która zakłóciła jego sielankę. Upychał płaszcz do torby ale przybyszka nie dawała za wygraną, zagadując go po raz kolejny.

-Zastanawiałeś się kiedyś nad snami? One są dopiero ciekawe. – Mówiąc to zrzuciła pod drzewo swój bagaż i rozruszała jedno z ramion dając mu ulgę po pozbyciu się brzemienia – Człowiek śni o rzeczach abstrakcyjnych i nie potrafi ich odróżnić od jawy.

- Słucham? – Uniósł lekko jedną brew i skrzywił usta. Przerwał na chwilę pakowanie i spojrzał na nią kolejny raz. Cały czas zastanawiał się, co w niej może być znajomego. Był pewien, że widzi ją po raz pierwszy i zaczynał marzyć by ta „znajomość” skończyła się jak najszybciej.

- Sny. Mówię o snach. Śpiąc tak trudno jest odróżnić jawę od mary. Czasem zastanawiam się, jak to jest. Gdy człowiek się już obudzi, nie stanowi to problemu. Ale gdy jeszcze śpi, nie zwróci uwagi na żadne odstępstwo od normy. We śnie widząc nawet różowego konia uznamy to za zwykłą kolej rzeczy.

- Naprawdę nie wiem po co mówisz mi to wszystko. - Mężczyzna wyprostował się unosząc bagaż. – Ruszam w dalszą drogę, nie mam ochoty na żadne towarzystwo. – Odpowiedział z pełną szczerością i niekrytą wrogością w głosie po czym ruszył miarowym krokiem w kierunku traktu.

Na przekór wszystkiemu dziewczyna uśmiechnęła się szeroko ukazując swoje perłowo białe zęby. Odgarnęła włosy za ucho i wyczekała chwilę na odpowiedni moment. Gdy mężczyzna przechodził obok niej złapała go za ramię i spojrzała głęboko w jego oczy. Zareagował natychmiast. Ścinał za nadgarstek, chciał obrócić dłoń i uwolnić się ale… nie był w stanie. Coś było nie tak. Odwzajemnił spojrzenie skołowany na krótką chwilę.

- Zbudź się! – Niemal wykrzyczała a jej głos brzmiał w tej chwili już nieludzko.

Cały obraz sytuacji, wszystko co widział mężczyzna rozsypało się jak strzaskane lustro. Odłamki w których wciąż można było dostrzec echo wcześniejszej scenerii rozpryskiwały się na wszystkie strony. Ten surrealistyczny moment trwał jednak krótko. Mężczyzna złapał nierówny oddech. Wokół panowała ciemność. Przełknął ślinę i popracował nad oddechem, ustabilizował go. Miała racje. Zapomniał, że spał. Nienaturalnie długi sen dobiegł jednak końca a on nie mógł wciąż uzmysłowić sobie, co w kobiecie ze snu było znajomego. Rozejrzał się po jaskini, była ciemna, rozległa i wilgotna. Gdzieś w przeciwległej części groty, po skalnej podłodze przebiegł szczur albo inna jaszczurka. Był skołowany. Nie widział co dalej. Musiał zebrać myśli…

Najstarszym i najsilniejszym uczuciem znanym ludzkości jest strach, a najstarszym i najsilniejszym rodzajem strachu jest strach przed nieznanym.