1
Przygody / Między piekłem a niebem
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Hagrim dnia 2024 03 25, 22:25:39 »Mroczne odludzie wypełniało się coraz gęstszymi cieniami, gdy Katreena zatopiona w myślach przemierzała kolejne stronice starożytnych rycin w swojej komnacie. W tle słychać było szum wiatru, a złowieszcze szepty drzew brzmiały niczym zapowiedź nadchodzącej burzy. Gdy minęła północ, zauważyła w oknie postać stojącą w cieniu, w bezruchu.
Wyraźnie zaintrygowana, nie wiele myśląc odłożyła księgę na półkę, na swoje miejsce i ruszyła schodami na dół.
Nie zdążyła dobrze zamknąć drzwi swojej samotni a ów nieznajomy stał tuż za nią.
Mężyczna na pierwszy rzut oka wyglądał schludnie, odziany był w luksusowe szaty, a na głowie widniał kapelusz, który przy odpowiednim ułożeniu głowy potrafił zakryć całą twarz.
Tajemnicza postać po krótce naszkicowała skąd się znalazła w tak odległych zakątkach i była to przekonująca historia, na tyle by na pytanie mężczyzny "Czy mnie wpuścisz do środka" Katreena przez może zbyt dużą pewność siebie, a może przez brak równie spontanicznych sytuacji w swoim życiu odpowiedziała
Wymiana uprzejmości - tak w dużym skrócie można by określić pierwszy dialog po wejściu do środka.
Z upływem czasu, bezimienny nabierał coraz większej pewności siebie, jakby sprawdzał na ile jest w stanie sobie pozwolić, w jej obecności.
Opowiedział żart, który wyraźnie rozbawił tylko jego, a wiedźma w skupieniu obserwując dostrzegła dzięki temu....
Postanowiła na ten moment, nie przykładać do tego większej uwagi - może zmęczone oczy od czytania postanowiły sprawić jej psikusa.
Mężczyzna z kolejnymi zdaniami, zbliżał się coraz bliżej i bliżej Katreeny, ona wycofując się krok po kroku w pewnym momencie poczuła, że nie została jakakolwiek wolna przestrzeń, a tylko zimny mur wieży.
Nagle w ułamku sekundy jego lico zmieniło się diametralnie - niegdyś ludzka twarz, spokojna, opanowana a nawet lekko uśmiechnięta, zmieniła się w twarz potwora.
Śnieżnobiałe kły zalśniły w blasku księżyca, a ona już wiedziała.
To był on - wampir. Jego spojrzenie, pomimo ciemności, zdawało się przeszywać noc jak ostry sztylet.
Z każdym jego łykiem krwi, jestestwo Katreeny przenikało. Znikała w czeluściach ciemności, cała moc którą posiadała nie była w stanie jej uratować. Wiedziała, że czeka ją marny koniec.
Jednak nieśmiertelny odsunął gwałtownym ruchem głowę od szyi kobiety, zostawiając ją na granicy życia i śmierci. Stał się władcą jej bytu, jednak w jego głowie zrodził się inny plan. O wiele okrutniejszy niż sama śmierć, która niechybnie byłaby jej pisana, gdyby nie otrzymała kilku kropel krwi Immortha.
Wampir nie przykładał do niej zbyt dużej uwagi, gdy powoli wstawała z podłogi.
Zaczął monolog, co kilka chwil tylko rzucając spojrzenie czy aby na pewno rozumie powagę jego słów.
Pomyślała w duchu, jakie ma inne wyjście... Odmówić? Zanim zdążyła wyobrazić sobie konsekwencje tej decyzji, mężczyzna wycedził jakby słyszał o czym myśli.
"Sprawię by Twoje życie było piekłem na ziemi, a śmierć Twoim jedynym ratunkiem"
Po czym, spokojnie przeszedł do pytania
W odpowiedzi zapytała, a jak ja mogę Cię nazywać, na co stanowczo odpowiedział "Póki co... PANIE i tyle Ci powinno wystarczyć"
Przytaknęła i zapytała jak wysoko ma skoczyć. Jak się okazuję nie bez powodu wybrał właśnie ją na swoją służkę.
Miał dla niej zadanie, które mimo upływu wieków było dla niego niczym mała, denerwująca muszka- nieznacząca nic ale bardzo irytująca.
Jednak zanim do tego, musiał upewnić się, że aby na pewno przeczucie go nie myli. Wspomniał Kat o tym jak niegdyś sprawdzano potencjał na sługę krwi, a mianowicie jak sam to określił
I takie też zadanie postawił wiedźmie.
Musiała przynieść trzy serca - wilkołaka przywódcy, samotnego wilka i cerberosa.
Nie było to dla niej żadne wyzwanie, Katreena posiadała duże pokłady energii magicznej. Była biegła i precyzyjna.
Wiedziała, że to będzie tylko formalność.
Tak też się stało. Podała worek ociekający jeszcze świeża krwią, w którym to znajdowały się ów organy.
Nieśmiertelny był bardzo zadowolony - nie była pewna tylko czy to z niej, czy raczej z tego, że jego przeczucie znowu go nie myliło.
W nagrodę poznała jego imię i mogła tytułować go swoim mistrzem.
Szybko jednak wrócili do zadania, tego prawdziwego które postawił przed Kat.
Otrzymała od niego srebrny, zardzewiały nóż.
Wiedziała gdzie ma się udać, dlatego też nie tracąc czasu wyruszyła prosto do wyznaczonego miejsca.
Jakie było jej zdziwienie gdy nie zastała tego kogo szukała, a zastała jego potomkinie. Krew z jego krwi, miała przeczucie, że to jeszcze bardziej uraduje jej mentora.
Kobiety rozmawiały przez dłuższy czas, a z każdym ziarnem karczmarka zdawała się coraz bardziej niedowierzać co słyszy i w jakiej sytuacji została postawiona przez swojego ojca.
Właśnie spełniał się jej najgorszy koszmar. Kobieta była na tyle zdesperowana, że szukała nawet ostatniej nadziei w Katreenie.
Niestety nie tego spodziewała się usłyszeć od niej
Łzy leciały po polikach, lamentom nie było końca. Jednak mimo wszystko, wiedziała co oznacza jego powrót i wizyta wiedźmy.
Otrzymawszy nóż, stało się to co stać się musiało.
Katreena odeszła z dobrymi wiadomościami dla swego Pana. A to co po sobie zostawiła, to jedynie brudną posadzkę.
Mistrzu! - krzyknęła.
Mam dla Ciebie wyjątkowe informację. Opowiedziała każdy szczegół i tak jak sądziła, uśmiech z każdym słowem malował się coraz większy na jego twarzy.
Był z niej zadowolony.
Wykonałaś kawał dobrej roboty powiedział, po czym już z poważną miną położył jej dłoń na ramieniu, spojrzał głęboko w oczy.
Droga Kat, to była przede wszystkim lekcja dla Ciebie...
Katreena wiedziała, że nie może pozwolić sobie na wzbudzenie nawet minimalnej dawki niepewności co do jej intencji u Gueseppa. Mogło to ją kosztować życie i wielu innych istnień.
Nim obydwoje odeszli do swych komnat wampir miał jeszcze ostatnie słowa dla wiedźmy. Potwierdził coś, co czuła już od jakiegoś czasu. Wiedziała, że jej jestestwo ulega zmianie. Ulega zmianie bardzo szybkiej i diametralnej.