Pewnej nocy, wiedźma wróciwszy do swojej samotni zobaczyła Guesepp'a kontemplującego jej niedawny nabytek - obraz zatytułowany Rytuał, spod pędzla Vergil'a Z'ev Vidarr'a.
Nie chciała mu przerywać tej chwili, dlatego spokojnie stanęła w przejściu czekając, aż zostanie zauważona... Nie trwało to zbyt długo.
Wampir odwrócił się w jej kierunku, opowiadając o tym jak ów obraz został przez niego zinterpretowany.
Dobrze widzieć, że jesteś wypoczęta ponieważ mam dla Ciebie nie lada zadanie. Nie raz już udowodniłaś mi swoją wartość dlatego też nie mam cienia wątpliwości, że temu sprostasz. Wszak jesteś moją najlepszą służką Kobieta nie wiedziała jak zareagować. Myśl, że zostaje zrównana do statusu służby nadal jej bardzo uwiera. Zdecydowanie nie takie są ambicję w niej drzemiące aczkolwiek wie, że prędzej czy później uzyska zasłużoną sobie pozycję w oczach nieśmiertelnego mistrza, który dzisiaj zdawał się przez większość czasu mówić językiem domysłów i tajemnic.
Mężczyzna spoważniał, tym samym dając do zrozumienia, że czas na pogawędki został wyczerpany.
Nie po to tutaj jesteśmy - wycedził Guesepp'e.
Miał dla wiedźmy kolejne, bardzo ważne zadanie które będzie milowym krokiem do odbudowy dawnej chwały i mocy.
Wspomniał jej, że wampir nie jest w stanie uzyskać pełnego potencjału jeśli, nie ma ze sobą "kawałka" domu. Tak to ujmijmy na ten moment.
Wskazał jej miejsce, gdzie ów kawałek domu jest. Nie musiał dodawać nic więcej. Wiedział, że Kat jest zdolna do odzyskania go bez jego dalszej ingerencji.
Szybko trafiła w wyznaczone miejsce - byli tam piraci z kuframi wypchanymi po brzegi najróżniejszymi skarbami. Jednak Ona chciała skrzynię, która dla zwykłego zjadacza chleba uznawana będzie za zbędną. Liczyła, że dzięki temu cała "transakcja" pójdzie łatwo i sprawnie.
wyłoniła się z cieniaKatreen'a była wyjątkowo w bojowym nastroju tej nocy. Uśmiechała się aktorsko ale i tak można było wyczuć chłodną i złowrogą aurę.
Jej suknia emanowała nad wyraz wyraźnie antycznymi runami, które nabierały na intensywności jakby dostosowane do aktualnie panujących emocji kobiety.
Pewnym tonem powiedziała.
Oczywistym było, że to nie może się tak prosto skończyć.
Kat nie ustępowała, ze swojego stanowiska jak również Kapitan i nie wiele myśląc wysłał swoją najznamienitszą wojowniczkę, która miała stawić czoła wiedźmie.
Ohh próżne nadzieje i próżna walka. Paraliż uniemożliwił przeciwniczce szarżę, a czarownica w tym czasie kreśliła znak na ziemi, dodała odpowiednio starte zioła w bardzo precyzyjnych ilościach i coś czego musiała nauczyć się niedawno od swego mistrza - dodała składnik, którego nigdy nie używała.
Ziemia rozeszła się, a oczom szajki ukazał się kościany smok, który ociekał jeszcze świeżą krwią.
"Idź, zabij" Dało się słyszeć jeszcze słowa Veneficius. Jednak na próżno szukać wytłumaczenia pośród przerażonych piratów.
Najlepszy wojownik padł.
Z cienia wyłoniło się lico równie piękne, co zabójczePodeszła pewnym krokiem do łajby i przeszła do meritum.
W ogromnym strachu kapitan wyjawił również jeden, bardzo zaskakujący sekret. Według niego chętny był jeszcze ktoś na kufer którego poszukiwali Kat i Guesepp'e.
Wiedźma nie wiele myśląc, przycisnęła człeka żeby dowiedzieć się wszystkiego co wie.
Gestem dłoni wskazała swego wierzchowca i dwa kufry po które przybyła. Nie wiedziała, że te z pozoru proste zadanie, otworzy kolejne drzwi, za którymi skrywa się tajemniczy jegomość.
Widząc pełne juka wiszące na żuku, wycedziła bez pardonu "pozwolę Wam życ, jednak za zabranie mi tak drogocennego czasu oczekuję zadośćuczynienia, ale nie byle jakiego"
Gładząc się po uszach, wyrzekłaPo dłuższej chwili Kat zakładała na siebie wyjątkowo piękne i egzotyczne kolczyki.
Piraci czym prędzej widząc wiedźmę zbierającą się w swoją stronę zaczęli się pakować i podnosić żagle. Natomiast kobieta całą sytuację podsumowała odchodząc.
Weszła stanowczym krokiem do samotni, do komnaty w której znajdował się nieśmiertelny.
Mistrzu! wyciągnęła skrzynie i położyła je na podłodze.Zaczęła opowiadać co ją spotkało i jak nieoczekiwany okazał się dla nich los.
Wampir był wyraźnie zdziwiony takim obrotem spraw. Nie miał pomysłu któż to mógł być dlatego też bardzo zadowolony(ponownie Kat uważa, że to nie z jej zasług a z faktu, iż wybrał sobie odpowiednią służkę) wysłuchał, że jest trop którym można podążyć.
Jak już wcześniej dało się odczuć, Kat miała dzisiaj istnie wybuchowy temperament, dlatego też jedno niestosowne stwierdzenie w jej kierunku potrafiło wywołać lawinę nieprzyjemnych konsekwencji. Całe szczęście, że Hugo był jej nadal potrzebny, dlatego też szybko przeszli do sedna sprawy, zostawiając nieporozumienie za sobą.
Wyjaśniła mu z jakiego powodu znalazła się właśnie Ona w tym miejscu, zamiast przemytników.
Mężczyzna został postawiony między młotem, a kowadłem - nie mógł odmówić Kat, bo skończyłoby się to w najlepszym razie wielogodzinnymi torturami, lecz z drugiej strony był tajemniczy jegomość i jeśli wierzyć reakcji jak i słowom Hugo, był on wyjątkowo paskudnym, okrutnym człowiekiem.
Wiedźma zaproponowała mu, że w zamian za imię otrzyma on jej osobistą protekcję jak tylko podąży za nią. Proponowała mu azyl, gdzie będzie mógł na jakiś czas zaszyć się poza jurysdykcją bezimiennego brutala.
Koniec, końców Hugo przekazał potrzebne informacje, a sam prosił o kilka godzin do namysłu - kobieta obiecała mu, że gdy skończy wszystkie pilne sprawy, wróci do niego po odpowiedź.
Miała imię, teraz tylko potrzebowała dowiedzieć się gdzie kapłan przebywa aktualnie.
W międzyczasie zdobywania informacji o położeniu kapłana Yerhona, postanowiła wstąpić do muzeum aby odzyskać artefakt swojego mistrza.
Nie będzie to proste zadnie - wszystkie przedmioty są pod ścisłą ochroną najznamienitszych rycerzy. Kat próbowała wywabić podstępem jednego ze strażników i przy pierwszej dogodnej sytuacji zabrać ów przedmiot - niestety jednak wzbudziła tylko więcej podejrzeń. Każdy jej krok był obserwowany.
Było już wiadomo, że sama nie jest w stanie nic zrobić bez rozlewu krwi - na który nie mogła sobie aktualnie pozwolić z racji, że czeka ją jeszcze spotkanie ze zleceniodawcą Hugo i na pewno usłyszałby o niej przy tak krwawym rozwiązaniu.
Wyszła z muzeum, wodziła wzrokiem po posadzce próbując wymyślić najmniej inwazyjne rozwiązanie - jakie było jej zdziwienie słysząc śpiew kobiety, ubranej w czarne szaty.
Czarownica wiedziała z kim ma do czynienia, obecność złodziejki nie mogła być przypadkowa. Wszystko wskazywało na to, że sama musiała mieć niecne plany względem tego miejsca, a to bardzo dobrze się składało.
Bez zbędnych uprzejmości obie kobiety udały się w ustronne miejsce, Kat nie tracąc czasu powiedziała skowronkowi (tak przedstawiła się złodziejka) czego potrzebuję i jak bardzo ważne jest to dla niej.
Odpowiedź bardzo ją satysfakcjonowała, niemal od razu kobietom udało się porozumieć. Skowronek przekazał swoje warunki, które szybko zostały zaakceptowane.
Pozostało czekać, plan który miał pozwolić wiedźmie otrzymać artefakt mistrza wymagał czasu, a dokładniej wymagał 3 nocy aby nastał odpowiedni moment.
Nie pozostało nic innego jak czekać. A teraz mogła zająć się kapłanem Yerhonem - kobieta była wyjątkowo pewna siebie.
Przez chwilę pomyślała, że może to jest ten moment gdzie powinna wrócić do mistrza i przekazać mu, co udało jej się. Jednak czuła niedopartą chęć doprowadzić temat kapłana do końca tu i teraz.
Żywy lub martwy dzisiaj zjawi się u stóp Guesepp'a - pomyślała czarowinca.
Pewnym krokiem przemierzyła świątynie w poszukiwaniu ów kapłana, niestety już go tam nie było. Ruszyła na zamek.
Szukam kapłana Yerhon'a. Mam sprawę nie cierpiącą zwłoki wycedziła bezpardonowo
przeszli do komnaty obok Wiedziała jednak, że nadal każdy jej ruch będzie dokładnie obserwowany dlatego też obmyśliła plan jak wywabić kapłana ze strzeżonych murów.
Opowiedziała mu historyjkę jak udało jej się zdobyć od przemytników skrzynie wraz z informacją, kto był zainteresowany jej kupnem.
Nie chciała ryzykować przynoszenia ich ze sobą, dlatego wskazała mu miejsce ich składowania - "jest jeden warunek kapłanie" powiedziała Kat.
Kufry znajdują się w kanałach, a kanały jak sam wiesz są tak rozległe, ze miesiącami będziecie szukać gdzie mogłam je ukryć o ile teraz powiedziałam Ci prawdę.
uśmiechnęła się wyraźnie zadowolona z siebie kobietaJak mówił Hugo - Yerhon jest sprytnym i bezwzględnym człowiekiem o czym mogła się przekonać już podczas tej rozmowy.
Myślisz, że ja wczoraj się urodziłem? Że nie potrafię wyczuć pułapki? - powiedział, pewny siebie kapłan.
Nie miał zamiaru podążać planem wiedźmy, natomiast miał swój własny który jej zaproponował - chociaż słowo to nie oddaje przekazu jakiego użył człowiek. Dało się odczuć wręcz, że jest to rozwiązanie albo loch.
Musiała się zgodzić, nie miała wyjścia jeśli chciała opuścić zamek.
Wiedźma była sprytna, wybrała miejsce w kanał gdzie łatwo mogła zwieźć posłańca.
Rycerz światłości wszedł do sali, odziany był w szarfę świątynną.
Długo kazałeś na siebie czekać - powiedziała.
Skrzynia leżała na ziemi nieopodal, jednak po mimice i zachowaniu wojownika było wiadomo, że miał inne intencje i fortel który obmyśliła nie będzie mógł dojść do skutku.
"wiem kim jesteś! wiem, że służysz potworowi!" wykrzyczał rycerz po czym ruszył do szaleńczej szarży.
Walka nie trwała długo. Kat zabiła w mgnieniu oka człowieka i zerwała z niego szarfę, jako potwierdzenie jej słów dla mistrza Guessep'a .
Przed powrotem do samotni czekało ją ostatnie spotkanie. Kat chciała zrekrutować Hugo jako szpiega w swoje szeregi. Chciała wiedzieć wszystko o kapłanie i uważała, że on będzie idealnym kandydatem.
Wolnym krokiem weszła do portu i nagle jej oczom ukazała się pozostałość po rzezi na Hugo. Widać było po ranach jakie były na ciele, że musiał być torturowany przez wiele godzin. Oczodoły puste, liczne rany, nacięcia na skórze.
Plany wiedźmy zostały pokrzyżowane i doskonale zdawała sobie sprawę przez kogo.
Katreen'a wiedziała, że nie wraca z najlepszymi informacjami do swego mistrza. Weszła do sali gdzie się znajdował i zaczęła opowiadać co się wydarzyło w stolicy.
Przekazała Guesepp'e, że musi poczekać trzy dni na artefakt, który zlecił jej przynieść jeszcze TEJ nocy.
Wyraźnie poirytowany syknął.Opowiedziała również o kapłanie, że to właśnie on stał za zleceniem dla przemytników i o tym jak próbowała skonfrontować się na własną rękę z Yerhonem.
Gdy wampir to usłyszał, wpadł w furię.
Jego lico zmieniło się, pokazał swe prawdziwe oblicze. Rzucił się na Kat. Był wściekły, jak śmiała nie przyjść do niego z tymi informacjami tylko działać tak pochopnie.
Powstrzymał się przed skręceniem jej karu, cisnął nią o ścianę i wysyczał tylko
MASZ TO NAPRAWIĆ Ani słowa więcej.
Kat wiedziała, że musi działać. Stawką jest jej życie.