1
Przygody / Odp: Szalony Naukowiec
« Ostatnia wiadomość wysłana przez Lerii dnia Wczoraj o 18:24:36 »Chochlik wspominał o krasnoludach ukrytych gdzieś na wschodzie, ale było trudno wierzyć jego słowom, gdyż sprawiał wrażenie lekko przygłupiego. Szmugler niechętnie wyciągał kotwicę, nawet chowając pełną sakwę. Może to kwestia pogody, a może plotek krążących o wschodniej krainie, jednak podróż trwała zadziwiająco krótko. Ledwo postawiła stopy na lądzie, gdy żeglarz łapał wiatr.
Teona udała się do karczmy, by napełnić bukłak winem, ale z jej prawdziwego zamiaru wyciągnięcia informacji nic nie wyszło. Wynajęła więc konia i ruszyła w stronę wzgórz. Z nienacka kilka królików i sarna przecięły jej drogę, szybko ruszyła naprzeciw. Bohaterem zajścia okazała się zakapturzona postać... Lich. Rozsypała czosnek inkantując paraliż. W mgnieniu oka coś wybuchło, pokazało się pełno dymu który jak szybko się pokazał, tak szybko się rozpuścił w powietrzu. Z wroga została jedynie postrzępiona brudna toga. Przy drzewie stała postać okryta ciemno-zielonym płaszczem. przyglądał się reakcji Teony na to co zaszło.
-Nie pamiętasz mnie? - zapytał z lekkim grymasem.
-Oczywiście, jak mogła bym zapomnieć Twą twarz.- choć nie była pewna, nie dała po sobie poznać.
-Minęło wiele lat, zmieniło się dużo... - machnął ręką, ruszyli w stronę zapadniętej budowli z kamieni.
Pstryknął palcami, w mig obruszyły się największe kamienie odsłaniając wejście do podziemi.
-Jak mówiłem, dużo pracowałem.
-Masz tę fiolkę o którą prosiłem?
-Już prawie zapomniałam że coś takiego potrafię ... proszę- podała fiolkę z pulsującą brudną cieczą.
-Może opowiesz mi jak ją zdobyłaś, hm?
-Za wiele nie ma co - uśmiechnęła się szyderczo- odnalazłam posiadacza nie martwej ani nie żywej duszy, spodziewałam się że będzie ciężko. Fiolka którą dostarczył Twój sługa, niesamowicie zadziałała z zaklęciem zapieczętowania, istna magia!
-Może nie magia, a nauka, kontynuuj. - przyglądał się kobiecie jakby czekał na jedną konkretną informację której jeszcze nie usłyszał.
-Tak więc, szybko obcięłam jego kciuk i zatkałam nim flakon.- zakończyła z nutą dumy w głosie.
-Jego... KOGO? - otworzył szeroko oczy patrząc przenikliwie.
-No... prastarego licha... - wypowiedziała niepewnie.
Podciągnął wysoko ramiona, wziął flakon na wysokość oczu, nie było mowy o zobaczeniu co jest po drugiej stronie naczynia.
-Świetnie, jest wystarczająco przeźroczysty i gęsty. - stanął blisko iskrzącej się maszyny.- Ta maszyna nad którą pracowałem latami pomoże zgłębić wiedzę na temat duszy, a mianowicie jak ją rozszczepić, a potem połączyć by uzyskać... sama zobaczysz! - krzyknął.
Z uśmiechem szaleństwa umieścił brakujące ogniwo maszyny w samym jej środku. Po krótkiej chwili naczynie zaczęło wydawać niewielkie światło, pulsacyjnie jego moc rosła.
W trzy uderzenia serca wydawała już takie światło jak słońce, maszyna zaczęła wydawać dziwne dźwięki, iskry strzelały na wszelkie strony pomieszczenia niczym pioruny. Fiolka z przeklętą duszą pękła i w tym samym momencie całe pomieszczenie wypełnił całkowity mrok, zdało się jedynie dostrzec mglisty obłok między dwoma kamiennymi filarami. Pozostałości licha ulotniły się w towarzystwie niezrozumiałych szeptów.
-Nie! znowu! Ta dusza miała być idealna! przecież nie była zbytnio silna... ani słaba... Co znowu robię nie tak...- zwrócił się w stronę kobiety.- Wiesz, z duszą jest jak z tkaniną, można ją rozerwać aby potem zszyć ponownie. To właśnie chciałem zrobić, prawie się udało, więc dlaczego nic z tego?! - uderzył pięścią w stół.
Oczy Teony były otwarte szerzej niż zwykle, nie do końca rozumiała co właśnie zaszło. Zamknęła powoli usta, by zaraz znów je otworzyć.
-A może igła?
-Co powiedziałaś? - zagryzł mocno zęby.
-Sam powiedziałeś że dusza jest jak tkanina, może po prostu brakuje odpowiedniej ,,igły''?
Jego źrenice powiększyły się nieludzko. Zaczął przebierać w starych pergaminach jak by wiedział że coś tam zgubił.
-Igła no tak tak tak... igła, potrzeba połączyć igłą, bez igły się nie uda... jak mogłem o tym nie pomyśleć- zaczął rozmowę sam ze sobą. - Teono zostaw mnie na trochę, potrzebuje chwili do namysłu, niebawem poślę po Ciebie, igła igła igła... jesteś genialna!
Sukkub widząc obłęd w oczach naukowca, zgrabnie opuściła podziemne pomieszczenie.
Gdy wyszła na zewnątrz, zastanowiła się nad słowami, które wyrzuciła. "Co zastąpi igłę?" pomyślała.
Teona udała się do karczmy, by napełnić bukłak winem, ale z jej prawdziwego zamiaru wyciągnięcia informacji nic nie wyszło. Wynajęła więc konia i ruszyła w stronę wzgórz. Z nienacka kilka królików i sarna przecięły jej drogę, szybko ruszyła naprzeciw. Bohaterem zajścia okazała się zakapturzona postać... Lich. Rozsypała czosnek inkantując paraliż. W mgnieniu oka coś wybuchło, pokazało się pełno dymu który jak szybko się pokazał, tak szybko się rozpuścił w powietrzu. Z wroga została jedynie postrzępiona brudna toga. Przy drzewie stała postać okryta ciemno-zielonym płaszczem. przyglądał się reakcji Teony na to co zaszło.
-Nie pamiętasz mnie? - zapytał z lekkim grymasem.
-Oczywiście, jak mogła bym zapomnieć Twą twarz.- choć nie była pewna, nie dała po sobie poznać.
-Minęło wiele lat, zmieniło się dużo... - machnął ręką, ruszyli w stronę zapadniętej budowli z kamieni.
Pstryknął palcami, w mig obruszyły się największe kamienie odsłaniając wejście do podziemi.
-Jak mówiłem, dużo pracowałem.
-Masz tę fiolkę o którą prosiłem?
-Już prawie zapomniałam że coś takiego potrafię ... proszę- podała fiolkę z pulsującą brudną cieczą.
-Może opowiesz mi jak ją zdobyłaś, hm?
-Za wiele nie ma co - uśmiechnęła się szyderczo- odnalazłam posiadacza nie martwej ani nie żywej duszy, spodziewałam się że będzie ciężko. Fiolka którą dostarczył Twój sługa, niesamowicie zadziałała z zaklęciem zapieczętowania, istna magia!
-Może nie magia, a nauka, kontynuuj. - przyglądał się kobiecie jakby czekał na jedną konkretną informację której jeszcze nie usłyszał.
-Tak więc, szybko obcięłam jego kciuk i zatkałam nim flakon.- zakończyła z nutą dumy w głosie.
-Jego... KOGO? - otworzył szeroko oczy patrząc przenikliwie.
-No... prastarego licha... - wypowiedziała niepewnie.
Podciągnął wysoko ramiona, wziął flakon na wysokość oczu, nie było mowy o zobaczeniu co jest po drugiej stronie naczynia.
-Świetnie, jest wystarczająco przeźroczysty i gęsty. - stanął blisko iskrzącej się maszyny.- Ta maszyna nad którą pracowałem latami pomoże zgłębić wiedzę na temat duszy, a mianowicie jak ją rozszczepić, a potem połączyć by uzyskać... sama zobaczysz! - krzyknął.
Z uśmiechem szaleństwa umieścił brakujące ogniwo maszyny w samym jej środku. Po krótkiej chwili naczynie zaczęło wydawać niewielkie światło, pulsacyjnie jego moc rosła.
W trzy uderzenia serca wydawała już takie światło jak słońce, maszyna zaczęła wydawać dziwne dźwięki, iskry strzelały na wszelkie strony pomieszczenia niczym pioruny. Fiolka z przeklętą duszą pękła i w tym samym momencie całe pomieszczenie wypełnił całkowity mrok, zdało się jedynie dostrzec mglisty obłok między dwoma kamiennymi filarami. Pozostałości licha ulotniły się w towarzystwie niezrozumiałych szeptów.
-Nie! znowu! Ta dusza miała być idealna! przecież nie była zbytnio silna... ani słaba... Co znowu robię nie tak...- zwrócił się w stronę kobiety.- Wiesz, z duszą jest jak z tkaniną, można ją rozerwać aby potem zszyć ponownie. To właśnie chciałem zrobić, prawie się udało, więc dlaczego nic z tego?! - uderzył pięścią w stół.
Oczy Teony były otwarte szerzej niż zwykle, nie do końca rozumiała co właśnie zaszło. Zamknęła powoli usta, by zaraz znów je otworzyć.
-A może igła?
-Co powiedziałaś? - zagryzł mocno zęby.
-Sam powiedziałeś że dusza jest jak tkanina, może po prostu brakuje odpowiedniej ,,igły''?
Jego źrenice powiększyły się nieludzko. Zaczął przebierać w starych pergaminach jak by wiedział że coś tam zgubił.
-Igła no tak tak tak... igła, potrzeba połączyć igłą, bez igły się nie uda... jak mogłem o tym nie pomyśleć- zaczął rozmowę sam ze sobą. - Teono zostaw mnie na trochę, potrzebuje chwili do namysłu, niebawem poślę po Ciebie, igła igła igła... jesteś genialna!
Sukkub widząc obłęd w oczach naukowca, zgrabnie opuściła podziemne pomieszczenie.
Gdy wyszła na zewnątrz, zastanowiła się nad słowami, które wyrzuciła. "Co zastąpi igłę?" pomyślała.